Kilka słów wprowadzenia przed dodaniem ostatniego rozdziału.
Przyjmę krytykę na klatę :)
Opowiadanie dramione – jak wszystkie na tym blogu. Moje pierwsze. Historia chyba jakich wiele (choć starałam się żeby tak nie było), ale ma już swoich czytelników.
Do rzeczy. Jutro kończę swoje opowiadanie i będę pisała nowe. Nie chciałabym popełnić błędów z tego. Z pewnością w nowym opowiadaniu szerzej opiszę otoczenie, bo widzę, że w obecnym jest ono raczej pomijane. Zupełnie jak szczegółowy wygląd bohaterów, ale to z pewnością dlatego, że jak czytam setny raz o stalowych tęczówkach Malfoya i malinowych ustach Granger to mną trzęsie :P Niemniej jednak sama czuję, że przydałoby się na początku podać jakąś ogólną charakterystykę, żeby pomóc wyobraźni czytelnika. No właśnie, tylko z drugiej strony, raczej każdy fan HP wie jak wyglądają główni bohaterowie więc nie wiem czy jest sens powielać (nie planuję odstępstw od kanonu) – proszę więc o radę na przyszłość :) Nie mam bety, ale staram się po kilka razy czytać rozdziały. Zapewne coś się znajdzie, szczególnie interpunkcja u mnie kuleje i solennie obiecuję postarać się o betę w tym temacie.
I teraz najważniejsze. Blog ma równo 11 dni. Dziś, najpóźniej jutro zamieszczę zakończenie – czyli rozdział XV. Rozdziały są moim zdaniem średniej długości ( niektóre przerażająco krótkie, inne liczą ponad dziesięć stron w wordzie), choć lubię pisać obszernie. Nie znoszę czekać w nieskończoność na kolejne części danej historii, więc sama staram się zabierać za pisanie wtedy, gdy w głowie jest konkretny plan "początek-środek-koniec". Oczywiście moi bohaterowie żyją własnym życiem i notorycznie wymykają mi się spod kontroli, ale obawiam się, że może nie udać mi się ich okiełznać, więc w tej kwestii raczej nic się nie zmieni poza ilością rozdziałów.
Co do strony technicznej, to jestem trochę zielona, ale widzę, że wgrany szablon ma jakiś zonk i urywa się w połowie (ktoś coś umie w tym temacie?). Zauważyłam też, że czcionka i formatowanie, zmienia się w zależności od pory dnia, mimo wcześniejszych ustawień – w projekcie nadal jest ok (jakaś rada?) Jeżeli ktoś wyłapie słowa nijak nie pasujące do kontekstu, literówki czy o zgrozo ortografię czy gramatykę, to też proszę o info, bo word lepiej wie co ja chce napisać (tak, tak, wyłączyłam już słownik, ale nie wiem czy wszystkie niezamierzone zmiany wyłapałam) no i nie wszystkie moje potknięcia jest w stanie wyłapać.
Jeżeli dobrnęłaś/dobrnąłeś do końca mojego postu, to szczerze gratuluję i zapraszam do czytania :)
Rozdział I
Początek końca
***
–
Ron, ty kretynie! – zawołał George. – Dlaczego?
– Odwal się, dobra?! Ty… ty nie wiesz jak to jest! Taki zawsze szlachetny,
– zawołał z ironią młodszy z braci – a ja? Co ja mam powiedzieć? Mi nic od życia się nie
należy? Zawsze mam być w cieniu, tak? Najpierw waszym, potem Harry'ego, w końcu
własnej żony! Teraz też to ty grasz pierwsze skrzypce, ja jestem tylko
dodatkiem! A ona we mnie widzi kogoś wyjątkowego... – dodawał coraz ciszej.
–
Jesteś nienormalny! Zawsze to podejrzewałem, ale teraz jestem już pewny! – George patrzył z odrazą na młodszego brata. – Co z
Hermioną? Co z Rose i Hugo? Jak ty to sobie wyobrażasz? Powiedziałeś im?
–
Ja… nie… no, bo... czy muszę? Nie może zostać to między nami? – Ron
przestępował z nogi na nogę, jednocześnie wyginając palce u rąk pod dziwnym
kątem. Jego wzrok ślizgał się po sklepowych półkach, nie znajdując zaczepienia
na niczym co wypełniało pomieszczenie.
–
Jesteś tchórzem, a na dodatek uważasz, że Hermiona się nie zorientuje, tak?
Ron, nie obrażaj jej inteligencji, bądź mężczyzną i się przyznaj! – George
odłożył na bok żelki w kształcie mrocznych znaków, które jego brat przekładał z miejsca
na miejsce, bez wyraźnego celu.
–
Wydasz mnie? – zapytał cicho Ron.
–
Nie! Na razie. Dam ci szansę, żebyś zachował resztki honoru. Co zamierzasz
zrobić? – George oparł się o sklepową ladę i popatrzył znacząco w
kierunku brata.
–
Nie wiem, nie myślałem nad tym. Chyba miałem nadzieję, że będzie jak jest, albo
samo jakoś się to ułoży…
–
Samo? Ron! Ile ty masz lat? A tak w ogóle to kim ona jest? Wydaje mi się, że
skądś ją znam…
–
Nie ważne, daj mi się zastanowić, OK?
–
Jakby było nad czym… – starszy Weasley nie umiał już powstrzymać swojego
zniecierpliwienia.
–
Zamknij się! Ty nic nie rozumiesz! – Krzyknął Ron i wybiegając ze
sklepu deportował się z cichym trzaskiem.
– No kretyn – skonstatował George i ruszył na zaplecze, nie zauważając, że zza jednego z regałów obserwują go pełne zaciekawienia oczy.
– No kretyn – skonstatował George i ruszył na zaplecze, nie zauważając, że zza jednego z regałów obserwują go pełne zaciekawienia oczy.
Sklep od lat wyglądał tak samo. Feeria
kolorów tworzona przez kolorowe opakowania. Regały uginające się pod stosami
bombonierek lesera, QUPY BLOKami czy kanarkowymi kremówkami. W tym pomieszczeniu
można było znaleźć prawie wszystko, ale można było się też łatwo schować i
podsłuchać rozmowy, które nie były przeznaczone dla większej rzeszy
publiczności z czego ktoś najwyraźniej skorzystał.
***
Stwierdziła, że nie będzie sobie teraz
tym łamała głowy. To pewnie zmęczenie i te poczucie pustki odkąd Hugo wyjechał do
Hogwartu. Minęło zaledwie kilka tygodni, a ona już zaczęła się zachowywać jak
kwoka. Oj Hermiono, weź się w garść! – nakazała sobie i zabrała się
za nakrywanie do stołu w jadalni.
Wrócił do domu trochę wcześniej.
Chciał jej zrobić niespodziankę. Specjalnie odwiedził Magiczne Dowcipy
Weasleyów, bo wiedział, że tylko tam dostanie jej ulubiony zapach perfum. Wcale
nie było mu po drodze, ale czego się nie robi dla ukochanej? Kiedy ja się
stałem taki sentymentalny? – pomyślał z sarkazmem, choć doskonale znał
odpowiedź. Szanował swoją żonę za to, że miała siłę przeciwstawić się jego
rodzicom. Dała mu wspaniałego syna i nie dopuszczała do tego, żeby popełniali
błędy wychowawcze, które robili ich rodzice. Nie było to łatwe, ale w tej
kwestii oboje byli nieugięci i nie pozwalali się nikomu wtrącać. Wiedział, że
jego krewni są rozczarowani synową. Nie tak sobie wyobrażali
małżeństwo swego jedynego dziedzica, ale nie mogli nic na to poradzić. W sumie
to była ich wina. Na początku było to małżeństwo z rozsądku. Oboje mieli za
sobą nieciekawą przeszłość, oboje nie byli mile widziani w świecie
czarodziejów. Z czasem przywiązali się do siebie i pojawiło się coś na kształt
uczucia. Pielęgnowali tę iskierkę ze względu na ich syna i choć nigdy nie
było miedzy nimi ognia, to czuli się szczęśliwi. Czemu to teraz analizuje – pomyślał Draco, przekraczając bramy Malfoy Manor. Może dlatego, że
w głębi duszy pragnę czegoś więcej? Jakiegoś uniesienia, szaleństwa, a nie
tylko poprawnego zachowania nawet teraz, gdy w posiadłości byli tylko oni?
Westchnął i odegnał od siebie te niezbyt optymistyczne myśli, dyskretnie
wchodząc do domu. Zastała go cisza.
–
Dziwne – pomyślał – Astoria powinna być o tej porze w domu, nie mówiła,
że gdzieś się wybiera. Usłyszał na górze szybkie kroki i zorientował się,
że schodziła po schodach. Jak zawsze była ubrana ze smakiem i pewną
godnością. Uśmiechnął się na jej widok i wyciągnął ręce w kierunku żony.
–
Witaj! Jak minął dzień?
Na
jej twarzy na moment pojawiło się zaskoczenie, ale zaraz posłała mu promienny
uśmiech.
–
Och jak zawsze! Tęskniłam za tobą, – przewróciła kokieteryjnie oczami, co było
do niej całkowicie niepodobne – nie spodziewałam się jednak ciebie
wcześniej niż za godzinę, stało się coś?
–
Nie, byłem dziś na Pokątnej i pomyślałem, że sprawię ci niespodziankę. Tak mało
czasu ostatnio ze sobą spędzamy. Cii… – podniósł dłoń, widząc, że już
otwiera usta żeby coś powiedzieć – wiem, że to moja wina, ale postaram się to
szybko naprawić. Wziął ją na ręce i skierował się na górę, do sypialni.
***
–
Nie widziałem, ale myślę, że zaklęcie przywołujące załatwiłoby sprawę!
–
Och, no tak, ale jestem roztrzepana – mruknęła rudowłosa kobieta. – Harry!? A gdzie jest moja różdżka? W tym
domu nic nie można znaleźć!
Mężczyzna przewrócił
oczami i z rozbrajającym uśmiechem odłożył Proroka Codziennego; wstał z
fotela i podszedł do swojej żony.
–
Kotku, gdybyś tylko przestała miotać się po pokoju, to byś zauważyła, że
różdżka leży na łóżku, pod stertą tego czegoś, co właśnie wyrzuciłaś ze
swojej torebki.
–
Accio notatnik –
zawołała Ginny, machając różdżką. – Ty już nie bądź taki mądry – rzuciła
mu mordercze spojrzenie grożąc jednocześnie palcem – pragnę ci
przypomnieć, że to ty ciągle coś gubisz – pokazała mu język i nim zdążył
zareagować, zbiegła po schodach na dół.
–
A ty gdzie się wybierasz?! O tej porze, co?! – krzyknął za nią Potter.
–
Och, nie mówiłam ci? – Z dołu dobiegł go zaskoczony głos Ginny. Z
wydawanych odgłosów wnioskował, że stała w przedpokoju i nanosiła na swoją
twarz coś, co kobiety zwykły zwać makijażem. – No tak, chyba zapomniałam.
No więc wczoraj dzwoniła do mnie Lavender z prośbą o spotkanie, podobno ma mi
coś ważnego do powiedzenia, miałam wrażenie, że wybuchnie niczym sklątka jeżeli
się nie zgodzę z nią zobaczyć. – Harry doskonale sobie wyobrażał ich szkolną
koleżankę w takiej sytuacji i wcale by nie żałował, gdyby ta postanowiła wybuchnąć. Nie chcąc dać
tego po sobie poznać, postanowił nie schodzić na dół za swoją żoną. – Będę za
jakieś trzy godziny! – usłyszał jeszcze jak i już jej nie było.
–
No to zjadłem sobie kolacje, nie ma co – mruknął i stwierdził, że równie
dobrze mógłby nie wracać tak wcześnie do domu. Miał mnóstwo roboty, Biuro
Aurorów znowu znalazło się na celowniku tej przereklamowanej dziennikarki, jaką
była Skeeter. Och, jak on jej nienawidził. Na dodatek Malfoy dziś
postanowił wcześniej wyjść do domu, a bez niego sprawa nad którą pracowali
stała w miejscu. Swoją droga, ciekawe co go tak wzięło, żeby akurat tego
dnia wybyć kilka godzin wcześniej. Zwykle wychodzili praktycznie razem,
nie licząc Hermiony, prawie ostatni z całego Ministerstwa. No nic, skoro już
jest sam w domu to może spotka się z Ronem? Dawno się nie widzieli, bo albo
przeszkadzała im w tym praca, albo obecność Ginny, która z jakichś względów,
ostatnio boczyła się na swojego brata i ten wolał jej unikać.
Ron to dupek jakos nie specjalnie go lubie, ciekawa jestem z kim on romansuje.
OdpowiedzUsuńSuper~~Lana
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJestem po tym jak po raz kolejny doświadczyłam złośliwości rzeczy martwych :( ale wszystko pod kontrolą!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie, bardzo ładnie tylko dlaczego Draco ma żonę, a Hermiona męża?! To wszystko komplikuje. Sugerując się tytułem można się domyślić, że jest to zabieg konieczny.
Test łatwo, przyjemnie się czyta. Do bardzo duży plus.
Blog wygląda bardzo łanie. Szablon jest lekki i ciekawy. Jedyne co mi przeszkadza to automatycznie włączająca się muzyka. Można to poprawić ale to Twoja decyzja. Mi osobiście to przeszkadza, ale gdzie ja, a gdzie pozostali czytelnicy.
Jestem już na bieżąco i mam zamiar zostać.
Tak na koniec, weny i czego tam potrzebujesz.
Pozdrawiam,
Dragon Lady
Jej bardzo Ci dziękuję za komentarz. Jak przeczytasz całość, to na pewno wybaczysz mi te małżeństwa :) Z muzyką, to chyba tak różnie bywa, bo mi np. w ogóle się nie włącza ;/ Ale jak ktoś jeszcze zgłosi, to pomyślę czy nie wyłączyć na stałe. Jestem dla czytelników a nie odwrotnie :D
UsuńBardzo podoba mi się styl, którym piszesz, aż chce się czytać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i zapraszam :)
UsuńWreszcie zaczęłam WJN! (Kocham skróty, eh...). Jestem zachwycona. Sprawa Rona nie jest wyłożona, jak na tacy, intryguje. W roli jego kochanki chętnie zobaczyłabym Astorię.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak krótko, ale mój telefon na zbyt wiele nie pozwala. Wszystko pokomentuję, gdy dorwę większy sprzęt. :)
Pozdrawiam, ClariRosie. :>
Witaj, bardzo się cieszę, że Cię zaintrygowałam i zapraszam na dalszą lekturę :)
UsuńTaki zawsze szlachetny, – zawołał z ironią młodszy z braci – a ja?
OdpowiedzUsuńBez tego przecinka po szlachetny. ;)
Czytam od nowa, bo ktoś na grupie pytał wczoraj o jakieś Twoje opko i mnie natchnęło, by wpaść i znów przeżyć przygodę z Wiernością. :D
Buziaki, Koneko