Pozwoliłam sobie napisać w tym miejscu komentarz do przeczytanej wczoraj, dostępnej treści "Iluzjonistów". I znów mi się podoba. Nawet jeśli, jak sama napisałaś, zawiera odniesienia, czy wręcz fragmenty książek, nawet, jeśli zawiera odrzucone gdzieś indziej pomysły. Właśnie z takich zlepków często powstają bardzo interesujące teksty i tak jest również w tym przypadku.
Bardzo mi przypasowała idea przydzielenia Blaise'owi nieco większej roli w tym ficku, bo na to się zanosi. Lubię fandomowego Zabiniego, a tu na dodatek występuje w roli detektywa - intrygujący pomysł i trzymam kciuki za jego równie intrygującą realizację ;)
Ooo, czyżby to Harry lawirował między Ginewrą a Luną? Bo chyba tak właśnie jest, takie mam przynajmniej wrażenie. No no, niegrzeczny "złoty chłopiec" niech się zdecyduje. Bigamia nie przystoi wybrańcowi. Swoją drogą, mam nadzieję, że dowiemy się nieco więcej o tej swoistej komunie stworzonej przez grono przyjaciół. Aż dziwne nieco, że wszyscy jakoś tak zubożeli i nie stać ich na samodzielne mieszkania, szczególnie Harry'ego na przykład. Ciekawa jestem, skąd ten pomysł i ta decyzja.
Och, no i oczywiście muszę pomarudzić, że znów, jakże mało oryginalnie, Hermiona jest związana z Ronaldem. Czy tylko ja, doprawdy, nigdy nie widziałam w tej dwójce kandydatów na parę? Rowling wyświadczyła fandomowi najgorszą z możliwych, iście niedźwiedzią przysługę, wiążąc tych dwoje niedopasowanych, a fandom, w sporej ilości przypadków, ślepo za nią podąża. Fakt, w dramione jest szansa przynajmniej, że sytuacja się zmieni, ale już sam fakt, że ten związek w ogóle istnieje, jest karą dla czytelnika ;) To może mniej osobisty zarzut, a bardziej taka ogólna dywagacja, na jaką zwykle sobie pozwalam, kiedy czytam po raz kolejny ten sam scenariusz losów Granger i Weasleya.
Ach, Ginny jako mechanik samochodowy. Kiedy już się obśmiałam, stwierdziłam, że ze wszystkich żeńskich postaci, to do niej chyba najbardziej pasuje taka profesja. Ruda jest śmiała, ma zmysł praktyczny, lubi wyzwania i wychowała się wśród gromady braci. Stosunkowo nietrudno zatem przydzielić jej bardziej męską profesję. Niemal równie łatwo, jak pójść w drugą stronę i zrobić z niej wizażystkę czy kogoś w tym stylu.
Reasumując, bardzo ciekawy pomysł, rozbudowane role Blaise'a i chyba Luny też, co może być ogromną korzyścią dla tekstu; typowy kryminał lub może nawet thriller się zapowiada, co nie jest zbyt często realizowane w fanfiction. Na dodatek najprawdopodobniej większość zdarzeń nie będzie mogła mieć zbyt ścisłych powiązań z magią, ze względu na realia, w jakich dzieje się akcja, a to może być dodatkowym atutem i źródłem nowatorskich pomysłów.
Czekam zatem z ciekawością na dalszy ciąg i pozdrawiam :)
Dziękuję Ci za tak cudowny komentarz. Nie jestem zbyt zadowolona z wątku Ginny, Blaise'a i Luny, ale to dlatego, że wykorzystanie obcych fragmentów przysparza wielu kłopotów, a całkowicie zmienić opublikowanego tekstu też nie mogę. Na szczęście powoli docieram do swoich punktów i już zapożyczenia nie będą mi potrzebne. Ze zlepków powstała istna Moda na Sukces, ale wydaje mi się, że obroni się wyśmienicie, bo będzie wiało świeżością 😊 co do Romione-jeszcze nie pojawiło się jednoznacznie, więc się okaże co z tym zrobię, ale z pewnością z niego nie zrezygnuję. Jezeli brak Ci opowiadań bez tego pairingu, to zapraszam na ŚLADY 😊 z magii w zdecydowanym stopniu rezygnuję, ale to nie znaczy, że wydryluję ich całkowicie 😊 raz jeszcze dziękuję i zapraszam po inne teksty :D
"Ślady" zaczęłam czytać wczoraj, późnym wieczorem i zdążyłam jedynie zauważyć, że zapowiada się angst. Ja nie lubię i bardzo rzadko czytam takie teksty, ale pewnie pójdę dalej, bo to, co przeczytałam, zapowiada się interesująco. Do dramione przywiodło mnie jakieś trzy miesiące temu rozpaczliwe poszukiwanie nowych tekstów/tłumaczeń do poczytania. Do stycznia czytałam jedynie slash i żadne hetero mnie nie interesowało. Ponieważ jednak zawęził się ostatnio rynek tego, co lubię, postanowiłam sięgnąć po jedyny hetero pairing, który uznaję za akceptowalny, czyli dramione ;)
Jeśli o to całe romione, czy jak mu tam, bleee, chodzi, to ja naprawdę jestem ciekawa, czy Wy, autorki, same również uważacie tę parę za dobraną, możliwą do dłuższego funkcjonowania niż pierwsze powojenne dni? Czy po prostu uderzacie w ten pairing dlatego, że tak ich powiązała Joanne R?
Dla mnie to jest najbardziej niedobrana para we wszechświecie i połączenie, które wiatr zdmuchnie, kiedy tylko pyły bitwy hogwarckiej opadną (jeśli się w jakiś sposób kanonu trzymamy). To coś, co się rozpadnie zanim jeszcze zaczęło istnieć. Nie chcę teraz znów przytaczać listy argumentów, którymi katowałam osoby, z którymi jakieś wymiany myśli prowadziłam(choć chętnie podyskutuję, jeśli będzie okazja), ale ciekawa jestem Twojej motywacji odnośnie tej nie/pary.:)
Jakbyś miała ochotę, przeczytaj moje Wierność jest nudna, wtedy przekonasz się jaki jest mój stosunek do Romione, nawet trzymając się kanonu, bo Wjn jest kontynuacją czasów po epilogu, czyli to co by się stało z tą parą w moim odczuciu. Jak dla mnie to najgorsze z możliwych połączeń i kompletnie niezrozumiałe. Sprzeciwiam się jednak całkowitemu zepsuciu postaci Rona, co najczęściej się spotyka w tekstach dramione. Ja lubię wychodzić od kanonu (niezależnie czy mi się on podoba czy nie), lub wplatać epizody wzięte z książki. Nie wiem czym kierują się inne autorki, ale ja w swoich tekstach staram się przedstawić różne możliwe scenariusze, a z racji swojego wieku i doświadczeń życiowych, znam wiele różnych kombinacji i ufam, że udaje mi się opisać złożoność problemów w różnych konstelacjach charakterologicznych. z wiekiem ogólnie przestałam lubić Weasleyów, nie ufać miłości Ginny i Harry'ego, inaczej patrzeć na wiele innych postaci wcześniej ignorowanych, bądź takich, których superlatywy były mocno uwypuklone. Jednocześnie widzę w Hermionie więcej niż nudnego mola książkowego, a irytuje mnie narwany Harry. Chyba się starzeję :)
Ależ ja właśnie zaczęłam czytać Twoje teksty od "Wierność Jest Nudna" ;) Kilka dni temu dostałaś mój pierwszy komentarz, właśnie do tego tekstu. Tam nie wspomniałam o romione (blee, nawet pisane wygląda źle) właśnie dlatego, że zadziało się dokładnie to, co w przypadku tego pairingu jest pewne na 1000%. Ja, głownie właśnie z racji wieku, nie przepadam ogólnie za Weasleyami, już od czasu sagi. Ronald jest jedną z najmniej lubianych przez mnie postaci, wiele mam mu do zarzucenia i zwykle nie szczędziłam sobie jadąc po nim równo. Lubię go, jak jest przyzwoicie wykreowany jako przyjaciel Harry'ego i Hermiony, ale wszelakie uczuciowe przepychanki nie wchodzą w grę, zupełnie. A tak pomijając już wszystkie wady i niedostatki Weasleya, to jest on kompletnie aseksualny, przynajmniej dla mnie i ma tyle wdzięku co gumochłon ;)
Zdecydowanie widzę w Hermionie coś więcej niż mola książkowego i bardzo lubię, kiedy osoby tworzące ff również to coś dostrzegają, ale właśnie w taki sensowny sposób. Potencjał Harry'ego odkryłam w siódmej części, o ironio, w czasie, kiedy Ronald zostawił jego i Hermionę w czasie poszukiwania horkruksów. Od tego momentu uwielbiam, kiedy Hermiona i Harry są takimi przyjaciółmi na śmierć i życie, jak najukochańsze rodzeństwo, i są lojalni wobec siebie. Rona z tego wykluczam już od czwartej części. Pozbawiony demoralizującego wpływu Rona, jego lenistwa, raczej niskiego poziomu inteligencji i ogólnie rozmamłania, Harry zaczął wreszcie wykazywać większą dojrzałość - tak postrzegałam czas, kiedy był tylko z Hermioną i nawet później.
Ja się nie starzeję, tylko już jestem stara ;), mam zatem na pewno inne podejście do wielu spraw i sytuacji, ale o to właśnie chodzi, prawda? Każdy z oryginału i fanficków czerpie inne treści, każdy widzi trochę inaczej pewne zdarzenia i osoby. To cały urok HP.
O widzisz, nawet nie załapałam :) ja czuję się staro szczególnie gdy czytam HP swoim dzieciom. Jakby tak z 15 lat wcześniej mi ktoś powiedział, że tak będzie, to bym go wyśmiała :D co do aseksualności Rona, każda potwora znajdzie swego amatora, jak to mówią :)
Tak mówią ;) Ale jak czytałam sceny z posiłków w Hogwarcie czy w Norze, gdzie Weasley opychał się do granic możliwości i potem mówił z pełną gębą, wypluwając jedzenie dookoła, czy inne "smaczki" dotyczące jego wdzięku i uroku, to zawsze się zastanawiałam, jak jakakolwiek dziewczyna mogłaby zwrócić uwagę na tego niechlujnego ćwierćinteligenta. Nie mogę darować Rowling, że tak dała ciała, dając mu do pary nie kogo innego jak Hermionę, ze wszystkich hogwarckich nastolatek! Merlinie z Morganą! Pomijam etap Mon-Ron, bo Lavender byłaby bardziej na jego poziomie i wystarczyłaby aż nadto. Tu właśnie mój wiek odgrywa na pewno kolosalną rolę. Nie umiem włączyć myślenia nastolatki, nie jestem zatem w stanie spojrzeć inaczej na Ronalda niż w sposób w jaki go cały czas postrzegam.
Ale dość o tej nieciekawej w sumie personie. Piszesz ogólnie bardzo ciekawie, ciesze się, ze dotarłam do Twojego bloga. Ogólnie w ciągu ostatnich kilku dni udało mi się wyszukać parę interesujących, co mnie cieszy. Do niedawna nie miałam żadnego przekonania do tego typu twórczości i nie zdawałam sobie sprawy, że całkiem spora część blogerek ma naprawdę talent do pisania :) Dobrze jest mieć okazję sprostować swoją opinię.
Pozwoliłam sobie napisać w tym miejscu komentarz do przeczytanej wczoraj, dostępnej treści "Iluzjonistów". I znów mi się podoba. Nawet jeśli, jak sama napisałaś, zawiera odniesienia, czy wręcz fragmenty książek, nawet, jeśli zawiera odrzucone gdzieś indziej pomysły. Właśnie z takich zlepków często powstają bardzo interesujące teksty i tak jest również w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przypasowała idea przydzielenia Blaise'owi nieco większej roli w tym ficku, bo na to się zanosi. Lubię fandomowego Zabiniego, a tu na dodatek występuje w roli detektywa - intrygujący pomysł i trzymam kciuki za jego równie intrygującą realizację ;)
Ooo, czyżby to Harry lawirował między Ginewrą a Luną? Bo chyba tak właśnie jest, takie mam przynajmniej wrażenie. No no, niegrzeczny "złoty chłopiec" niech się zdecyduje. Bigamia nie przystoi wybrańcowi.
Swoją drogą, mam nadzieję, że dowiemy się nieco więcej o tej swoistej komunie stworzonej przez grono przyjaciół. Aż dziwne nieco, że wszyscy jakoś tak zubożeli i nie stać ich na samodzielne mieszkania, szczególnie Harry'ego na przykład. Ciekawa jestem, skąd ten pomysł i ta decyzja.
Och, no i oczywiście muszę pomarudzić, że znów, jakże mało oryginalnie, Hermiona jest związana z Ronaldem. Czy tylko ja, doprawdy, nigdy nie widziałam w tej dwójce kandydatów na parę? Rowling wyświadczyła fandomowi najgorszą z możliwych, iście niedźwiedzią przysługę, wiążąc tych dwoje niedopasowanych, a fandom, w sporej ilości przypadków, ślepo za nią podąża. Fakt, w dramione jest szansa przynajmniej, że sytuacja się zmieni, ale już sam fakt, że ten związek w ogóle istnieje, jest karą dla czytelnika ;) To może mniej osobisty zarzut, a bardziej taka ogólna dywagacja, na jaką zwykle sobie pozwalam, kiedy czytam po raz kolejny ten sam scenariusz losów Granger i Weasleya.
Ach, Ginny jako mechanik samochodowy. Kiedy już się obśmiałam, stwierdziłam, że ze wszystkich żeńskich postaci, to do niej chyba najbardziej pasuje taka profesja. Ruda jest śmiała, ma zmysł praktyczny, lubi wyzwania i wychowała się wśród gromady braci. Stosunkowo nietrudno zatem przydzielić jej bardziej męską profesję. Niemal równie łatwo, jak pójść w drugą stronę i zrobić z niej wizażystkę czy kogoś w tym stylu.
Reasumując, bardzo ciekawy pomysł, rozbudowane role Blaise'a i chyba Luny też, co może być ogromną korzyścią dla tekstu; typowy kryminał lub może nawet thriller się zapowiada, co nie jest zbyt często realizowane w fanfiction. Na dodatek najprawdopodobniej większość zdarzeń nie będzie mogła mieć zbyt ścisłych powiązań z magią, ze względu na realia, w jakich dzieje się akcja, a to może być dodatkowym atutem i źródłem nowatorskich pomysłów.
Czekam zatem z ciekawością na dalszy ciąg i pozdrawiam :)
Dziękuję Ci za tak cudowny komentarz. Nie jestem zbyt zadowolona z wątku Ginny, Blaise'a i Luny, ale to dlatego, że wykorzystanie obcych fragmentów przysparza wielu kłopotów, a całkowicie zmienić opublikowanego tekstu też nie mogę. Na szczęście powoli docieram do swoich punktów i już zapożyczenia nie będą mi potrzebne. Ze zlepków powstała istna Moda na Sukces, ale wydaje mi się, że obroni się wyśmienicie, bo będzie wiało świeżością 😊 co do Romione-jeszcze nie pojawiło się jednoznacznie, więc się okaże co z tym zrobię, ale z pewnością z niego nie zrezygnuję. Jezeli brak Ci opowiadań bez tego pairingu, to zapraszam na ŚLADY 😊 z magii w zdecydowanym stopniu rezygnuję, ale to nie znaczy, że wydryluję ich całkowicie 😊 raz jeszcze dziękuję i zapraszam po inne teksty :D
Usuń"Ślady" zaczęłam czytać wczoraj, późnym wieczorem i zdążyłam jedynie zauważyć, że zapowiada się angst. Ja nie lubię i bardzo rzadko czytam takie teksty, ale pewnie pójdę dalej, bo to, co przeczytałam, zapowiada się interesująco. Do dramione przywiodło mnie jakieś trzy miesiące temu rozpaczliwe poszukiwanie nowych tekstów/tłumaczeń do poczytania. Do stycznia czytałam jedynie slash i żadne hetero mnie nie interesowało. Ponieważ jednak zawęził się ostatnio rynek tego, co lubię, postanowiłam sięgnąć po jedyny hetero pairing, który uznaję za akceptowalny, czyli dramione ;)
UsuńJeśli o to całe romione, czy jak mu tam, bleee, chodzi, to ja naprawdę jestem ciekawa, czy Wy, autorki, same również uważacie tę parę za dobraną, możliwą do dłuższego funkcjonowania niż pierwsze powojenne dni? Czy po prostu uderzacie w ten pairing dlatego, że tak ich powiązała Joanne R?
Dla mnie to jest najbardziej niedobrana para we wszechświecie i połączenie, które wiatr zdmuchnie, kiedy tylko pyły bitwy hogwarckiej opadną (jeśli się w jakiś sposób kanonu trzymamy). To coś, co się rozpadnie zanim jeszcze zaczęło istnieć. Nie chcę teraz znów przytaczać listy argumentów, którymi katowałam osoby, z którymi jakieś wymiany myśli prowadziłam(choć chętnie podyskutuję, jeśli będzie okazja), ale ciekawa jestem Twojej motywacji odnośnie tej nie/pary.:)
Pozdrawiam
Margot
Jakbyś miała ochotę, przeczytaj moje Wierność jest nudna, wtedy przekonasz się jaki jest mój stosunek do Romione, nawet trzymając się kanonu, bo Wjn jest kontynuacją czasów po epilogu, czyli to co by się stało z tą parą w moim odczuciu. Jak dla mnie to najgorsze z możliwych połączeń i kompletnie niezrozumiałe. Sprzeciwiam się jednak całkowitemu zepsuciu postaci Rona, co najczęściej się spotyka w tekstach dramione. Ja lubię wychodzić od kanonu (niezależnie czy mi się on podoba czy nie), lub wplatać epizody wzięte z książki. Nie wiem czym kierują się inne autorki, ale ja w swoich tekstach staram się przedstawić różne możliwe scenariusze, a z racji swojego wieku i doświadczeń życiowych, znam wiele różnych kombinacji i ufam, że udaje mi się opisać złożoność problemów w różnych konstelacjach charakterologicznych. z wiekiem ogólnie przestałam lubić Weasleyów, nie ufać miłości Ginny i Harry'ego, inaczej patrzeć na wiele innych postaci wcześniej ignorowanych, bądź takich, których superlatywy były mocno uwypuklone. Jednocześnie widzę w Hermionie więcej niż nudnego mola książkowego, a irytuje mnie narwany Harry. Chyba się starzeję :)
Usuń*zaczęłam nie ufać
UsuńAleż ja właśnie zaczęłam czytać Twoje teksty od "Wierność Jest Nudna" ;) Kilka dni temu dostałaś mój pierwszy komentarz, właśnie do tego tekstu. Tam nie wspomniałam o romione (blee, nawet pisane wygląda źle) właśnie dlatego, że zadziało się dokładnie to, co w przypadku tego pairingu jest pewne na 1000%.
UsuńJa, głownie właśnie z racji wieku, nie przepadam ogólnie za Weasleyami, już od czasu sagi. Ronald jest jedną z najmniej lubianych przez mnie postaci, wiele mam mu do zarzucenia i zwykle nie szczędziłam sobie jadąc po nim równo. Lubię go, jak jest przyzwoicie wykreowany jako przyjaciel Harry'ego i Hermiony, ale wszelakie uczuciowe przepychanki nie wchodzą w grę, zupełnie. A tak pomijając już wszystkie wady i niedostatki Weasleya, to jest on kompletnie aseksualny, przynajmniej dla mnie i ma tyle wdzięku co gumochłon ;)
Zdecydowanie widzę w Hermionie coś więcej niż mola książkowego i bardzo lubię, kiedy osoby tworzące ff również to coś dostrzegają, ale właśnie w taki sensowny sposób. Potencjał Harry'ego odkryłam w siódmej części, o ironio, w czasie, kiedy Ronald zostawił jego i Hermionę w czasie poszukiwania horkruksów. Od tego momentu uwielbiam, kiedy Hermiona i Harry są takimi przyjaciółmi na śmierć i życie, jak najukochańsze rodzeństwo, i są lojalni wobec siebie. Rona z tego wykluczam już od czwartej części. Pozbawiony demoralizującego wpływu Rona, jego lenistwa, raczej niskiego poziomu inteligencji i ogólnie rozmamłania, Harry zaczął wreszcie wykazywać większą dojrzałość - tak postrzegałam czas, kiedy był tylko z Hermioną i nawet później.
Ja się nie starzeję, tylko już jestem stara ;), mam zatem na pewno inne podejście do wielu spraw i sytuacji, ale o to właśnie chodzi, prawda? Każdy z oryginału i fanficków czerpie inne treści, każdy widzi trochę inaczej pewne zdarzenia i osoby. To cały urok HP.
Margot
O widzisz, nawet nie załapałam :) ja czuję się staro szczególnie gdy czytam HP swoim dzieciom. Jakby tak z 15 lat wcześniej mi ktoś powiedział, że tak będzie, to bym go wyśmiała :D co do aseksualności Rona, każda potwora znajdzie swego amatora, jak to mówią :)
UsuńTak mówią ;) Ale jak czytałam sceny z posiłków w Hogwarcie czy w Norze, gdzie Weasley opychał się do granic możliwości i potem mówił z pełną gębą, wypluwając jedzenie dookoła, czy inne "smaczki" dotyczące jego wdzięku i uroku, to zawsze się zastanawiałam, jak jakakolwiek dziewczyna mogłaby zwrócić uwagę na tego niechlujnego ćwierćinteligenta. Nie mogę darować Rowling, że tak dała ciała, dając mu do pary nie kogo innego jak Hermionę, ze wszystkich hogwarckich nastolatek! Merlinie z Morganą!
UsuńPomijam etap Mon-Ron, bo Lavender byłaby bardziej na jego poziomie i wystarczyłaby aż nadto. Tu właśnie mój wiek odgrywa na pewno kolosalną rolę. Nie umiem włączyć myślenia nastolatki, nie jestem zatem w stanie spojrzeć inaczej na Ronalda niż w sposób w jaki go cały czas postrzegam.
Ale dość o tej nieciekawej w sumie personie. Piszesz ogólnie bardzo ciekawie, ciesze się, ze dotarłam do Twojego bloga. Ogólnie w ciągu ostatnich kilku dni udało mi się wyszukać parę interesujących, co mnie cieszy. Do niedawna nie miałam żadnego przekonania do tego typu twórczości i nie zdawałam sobie sprawy, że całkiem spora część blogerek ma naprawdę talent do pisania :) Dobrze jest mieć okazję sprostować swoją opinię.
Margot
Przepraszam, zapomniałam się podpisać w swoim komentarzu.
OdpowiedzUsuńMargot
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń