31 października 2015

Iluzjoniści - zapowiedź

Witajcie po ogromnej przerwie.
Dziękuję tym co czekają i przepraszam. Nie jestem w stanie wygospodarować choć trochę czasu na pisanie. Udało mi się jednak, stworzyć pierwszy rozdział Iluzjonistów i już jutro go tutaj zobaczycie. Zapytacie pewnie, czemu nie dziś? Otóż dlatego, że musze przeczytać go jeszcze na chłodno, ponieważ ta historia będzie trochę zagmatwana i nie chciałabym się w niej pogubić :)
Ale żeby nie zostawić Was z niczym, zamieszczam małą zapowiedź na którą serdecznie Was zapraszam :)
 
 
 
(...) W ostatnim momencie zauważył zjazd w prawo. Kręcąc ostro kierownicą, ledwo wyrobił się na zakręcie. Okolica od dobrych kilkunastu kilometrów, zrobiła się jakby bardziej dzika. Światła przeciwmgielne ledwie dawały radę oświetlać asfalt kilka metrów przed nim. Po obu stronach drogi rósł dosyć gęsty las, co wcale nie podobało się Blaise’owi, któremu właśnie teraz auto zepsuło się na wąskiej dwupasmówce dziesięć kilometrów przed celem podróży. Zimna mgła, właściwa dla jesiennej pory roku, osnuła go natychmiastowo i zamknęła w szczelnym kokonie mlecznobiałej mazi. Miał nieprzyjemne skojarzenie z dementorami, które budziło w nim panikę. Przez dobre pół godziny, będąc, mimo wszystko, dobrej myśli i wierząc niezachwianie w swoje umiejętności, krążył wokół samochodu, próbując dostrzec coś, co świadczyłoby o tym, że pojazd jest uszkodzony. Mgła muskała jego skórę swymi zimnymi mackami i wywoływała coraz wyraźniejszy dreszcz przerażenia. Las, mimo że osnuty wełnianym kokonem, był pełen przytłumionych, tajemniczych dźwięków. W pobliżu trzasnęły łamane gałązki, a suche liście zaszeptały złowrogo, swoim szelestem przyprawiając Blaise’a o skręt żołądka, który właśnie lokował się mu w gardle. Z radia dobiegło jego uszom „Ojcze nasz”, choć nie przypominał sobie zmiany stacji radiowej, a w samochodzie dalej unosił się ten przeklęty zapach kadzidła. Jego mózg usilnie starał się myśleć o wszystkim innym, skupiając się na rzeczach przyjemnych – nie pomogło… Rozglądając się ukradkiem, stukał coraz bardziej rozpaczliwie końcem różdżki w tablicę rozdzielczą, jednak jedynym efektem jaki udało mu się osiągnąć, był zielonkawy dym wydobywający się z rury wydechowej, który szybko rozpłynął się wśród narastających oparów mgły. Pot zaczął perlić mu się na czole, a oddech niebezpiecznie przyspieszył. W normalnej sytuacji wysłałaby swojego patronusa z prośbą o pomoc, ale teraz nie miał pojęcia gdzie i do kogo miałby to zrobić. (...)

8 komentarzy:

  1. Oh! Będę czytać i coś mi mówi, że będzie ekstra... ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh! Będę czytać i coś mi mówi, że będzie ekstra... ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się super. :3

    Niezalogowana K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm początek jak z dobrego kryminału, aż poszłam i popcorn zrobiłam. Uwielbiam takie klimaty, zwłaszcza że u mnie teraz jest tak właśnie mgliście i mroczno, a ja siedzę zawinięta w koc.

    OdpowiedzUsuń