15 stycznia 2015

Wierność jest nudna IV



Rozdział IV

Milcz jak do mnie mówisz

***

 – Malfoy! – warknęła zanim zdążył otworzyć usta.

 – Witaj Granger, wyglądasz czarująco paskudnie – wycedził uśmiechając się do niej kpiąco i jednocześnie malowniczo kłaniając Ginny.

 – Pani Potter – zamruczał zmysłowo, pochylając się nad ręką rudej kobiety, na co ona przewróciła filuteryjnie oczami i stwierdziła, że nic tu po niej. Hermiona posłała jej mordercze spojrzenie, jednak chyba nieskuteczne, bo zamiast paść trupem, jej przyjaciółka wybiegała właśnie przesyłając oczko i gestem wskazując, że się odezwie.

– Co ty tu, do stu hipogryfów, robisz? 


– Grzeczniej Granger, bo jeszcze włosy ci się wyprostują i będę zmuszony przyznać, że wyglądasz znośnie. Chociaż nie, to ci raczej nie grozi.

– Nie jestem Granger! Ile razy mam ci to powtarzać?! – Krzyknęła zirytowana jego bezczelnością, jednocześnie ignorując zaczepkę dotyczącą jej wyglądu, bo coś w środku jej podpowiadało, że ten napompowany bufon ma wyjątkowo racje. 


 – Dla mnie zawsze będziesz Granger – wzruszył ramionami i rozsiadł się w fotelu, który wcześniej zajmowała Ginny.

– Słuchaj, ty zapatrzony w siebie, arystokratyczny dupku. 
– Hermiona wyraźnie stracił a cierpliwość.  Naprawdę nie jestem w nastroju do żartów, mam kupę spraw na głowie…
– To widać – odezwał się sarkastycznie, ale kobieta postanowiła go ponownie zignorować.

– … i naprawdę nie mam ochoty wysłuchiwać twojego przemądrzałego gadania! Masz pięć sekund żeby opuścić moje biuro, bo inaczej miotnę w ciebie takim zaklęciem, że swoimi ulizanymi włosami będziesz zamiatał podłogę!  – Naprawdę zaczął wyprowadzać ją z równowagi. 


 – Spokojnie maleńka, – warknął z ironią  jakbyś dała mi dojść do słowa zamiast naskakiwać na mnie od progu, to dowiedziałabyś się Pani-Przemądrzała, że twój niewydarzony mąż, czeka na ciebie w barze na czwartym piętrze.

 – Ron?

 – A masz więcej mężów?  – zapytał z kpiarskim uśmiechem.

 – Och odwal się! Czemu od razu mi nie powiedziałeś? –  Zapytała, nerwowo w myślach zastanawiając się, co u diabła Ron robi u niej w pracy? To całkiem do niego niepodobne. Unikał Ministerstwa jak ognia, odkąd przestał tu pracować.

– Bo zaczęłaś na mnie wrzeszczeć jak rozhisteryzowana lala, której brak porządnego rżnięcia i właśnie nabrała na nie ochoty? 


– Milcz Malfoy, bo moja cierpliwość jest u kresu wytrzymałości. Nie ręczę za siebie. Idź już dalej, pasożycie jeden, bo twoja niunia z kadr, która właśnie zapuszcza żurawia do mojego gabinetu, dostanie palpitacji serca. – Zgarnęła  z biurka dokumenty i zaczęła zbierać się do wyjścia. Malfoy jednak nie ruszył się z miejsca, za nic najwidoczniej mając groźby Hermiony.

– Rusz dupę, Malfoy –  warknęła. 


Wstał. Był już przy drzwiach gdy nagle usłyszała jego niepewny głos.

– Granger? Lubię jak się tak złościsz, jesteś wtedy taka…  – nie zdążył dokończyć, bo cisnęła w niego kałamarzem z ulubionym atramentem. Szkoda, że nie trafiła i jedyne co jej teraz pozostało, to usunąć zaklęciem bajzel jaki zrobiła na własne życzenie. Obiecując sobie w duchu, że musi bardziej nad sobą panować, wpadła do windy w pośpiechu próbując poprawić włosy. 
***
Musiał przyznać, że go zaskoczyła. Widać po niej było, że coś jest nie tak. Miała zaczerwienione oczy, napuchniętą twarz i zszarpane nerwy, ale trzymała się nadzwyczaj dobrze. Lubił jej ostry, niewyparzony język. W sumie mieli niepisaną umowę, na podstawie której dokładali sobie, ale żadne z nich nie brało epitetów wypluwanych przez drugiego, do siebie. Nie pamiętał kiedy się to zaczęło, teraz robili tak z przyzwyczajenia i złapał się na tym, że gdy brał urlop na kilka dni, to brakowało mu szpilek wbijanych przez Granger. To była jedyna w swoim rodzaju rozrywka. Nikomu innemu nie pozwolił by na takie obrażanie swojej osoby. Nie wiedział z czego to wynikało, ale ten swoisty rytuał, dla niego był znakiem normalności. Co za ironia.

***

– Że co zrobiła MOJA LILY?!

– Nie twoja kochanie, tylko nasza. To po pierwsze. A po drugie, to przecież nie była sama! – Powiedziała szybko Ginny, widząc, że ciśnienie jej męża niebezpiecznie się podniosło i jeszcze chwila, a krew uderzy mu do głowy przesłaniając wzrok czerwoną mgłą. Siedzieli znowu w jego gabinecie i od  krzyków Pottera, wszystkie postaci z portretów, pochowały się za swoje ramy. 


 – A CZY TO TAKIE ISTOTNE Z KIM ONA BYŁA? SWOJĄ DROGĄ TO JA SOBIE POROZMAWIAM Z MALFOYEM NA TEMAT JEGO SYNALKA, BO JESTEM DZIWNIE PRZEKONANY, ŻE TO BYŁ JEGO POMYSŁ!

– Harry, uspokój się proszę… 


– NIE HARRUJ MI TU TERAZ! NIE TAK JĄ WYCHOWAŁEM! 

– Doprawdy? Może ci przypomnieć co TY w JEJ wieku robiłeś w Hogwarcie? Zaraz jak to było… – Ginny wyraźnie się uruchamiała.

– NIE ZMIENIAJ TEMATU GINEWRO MOLLY POTTER!!! – nie dał jej dokończyć. Musiał się napić, inaczej w tej chwili  teleportuje się do Hogsmeade i nie zważając na porę wygarnie swojej córce i reszcie szczeniaków co myśli o ich postępowaniu. Nie rozumiał dlaczego Ginny to bagatelizuje. W końcu Liluś miała tylko 11 lat, no dobrze, za chwile 12, ale to przecież do cholery nic nie zmienia! Musiał ją chronić. Co oni sobie myślą, pozwalając na TAKIE rzeczy? Musi napisać do Neville’a, a najlepiej do profesor McGonagall. Kilka słów też skreśli do Hagrida i przypomni mu to i owo. Naprawdę w głowie się nie mieści, żeby jego mała córeczka… i żeby on się o tym dowiadywał z plotek!

– Zachowujesz się jak moja matka – stwierdziła z rozbawieniem Ginny. – Zrozum, to jeszcze dzieciaki, nie ma się czym przejmować. My w ich wieku robiliśmy gorsze rzeczy.

– A to ciekawe, bo tej wersji twojego pobytu w Hogwarcie jeszcze nie znam i przyjmij do wiadomości, że ja NA PEWNO nie zdobywałem TAKICH doświadczeń w JEJ wieku.

– Harry, ja jej nie bronię, zgadzam się, że posunęli się trochę za daleko. Pamiętaj jednak, że my wcale nie byliśmy lepsi.

– Ale to było co innego, my mieliśmy inny cel…. 
– powiedział Harry z oburzeniem.

– No tak zapomniałam, że Święta Trójka miała za cel zbawianie świata i nic nie mogło im w tym przeszkodzić, a już na pewno nie jakiś tam regulamin…  – zaczęła ironicznie.

– Odchodzimy od tematu, kochanie – zaczynał powoli się uspokajać, w sumie Ginny miała racje, nic takiego się nie stało, po prostu się martwił. Nie chciał żeby Lily coś się stało, a ona miała takie pomysły, że czasami nie wiedział czy ma się z nich śmiać czy płakać. Nie mógł jednak uwierzyć, że  wymyśliła to sama. Już fakt, że szlaban dostała razem ze Scorpiusem, Alem i Rose świadczyło, że nie ponosi wyłącznej odpowiedzialności za to całe zamieszanie. Jednak ona była o cały rok młodsza od pozostałej trójki, co oni sobie myślą pakując ją w takie historie? –  pomyślał choć podświadomie wiedział, że to ona była przywódcą tej małej bandy.

– Mam propozycję, prześpijmy się z tym. Jutro na spokojnie porozmawiamy i postanowimy co  zrobić. Może sama nam o tym napisze?

– Ech, pewnie masz racje, 
– przyznał niechętnie  ale z Malfoyem i tak sobie porozmawiam, a właściwie to chyba powinienem też z Ronem, ale może jednak będzie lepiej jak powiem o tym  Hermionie? Jakoś nie chcę widzieć twojego brata na oczy.

– Harry, nie wiem czy to dobry pomysł.  Na razie – dodała widząc, że jej mąż nie zamierza się poddać.  – Oczywiście Draco powinien wiedzieć co się dzieje, jednak Hermiona i tak ma własne problemy na głowie, nie dokładajmy jej jeszcze tego. W końcu z opowiadania Lavender wynika, że Rose i Al byli tam na tak zwaną doczepkę. Raczej pilnowali, żeby nikt nie przyłapał tamtych dwoje.

– Ładna mi doczepka. No dobrze, poczekajmy do jutra.



6 komentarzy:

  1. Ach uwielbiam klotnie Hermiony i Draco po prostu nie da sie wtedy nie smiac;)
    Ach skad ja wiedzialam ze Harry tak zareaguje;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Ja również jestem za teorią, iż Hermiona ZAWSZE będzie Granger. Szczególnie dla Draco. Może, dopuszczę jeszcze formę "Malfoy". :) Podtrzymuję komentarz wyżej - świetna kłótnia. Kocham takie sceny, jeżeli są ciekawe dodają ostrzejszego smaku rozdziałowi. Nie pasował mi tylko moment, kiedy Malfoy nazwał Granger "maleńka". W sumie to takie trochę droczenie się, ale niestety kojarzy mi się strasznie z blogaskami, którymi trochę zryłam sobie psychikę. :P Powtórzę się trochę i powiem, że sprzeczka była naprawdę świetna. :)
    Cudownie wpleciony wątek dzieci bohaterów! Lily w parze ze Scorpiusem, pomijając "doczepki", natychmiastowo przenosi mnie do Ukochanej Polityka (zawsze zapominam, jak się to odmienia z "-ka", czy "-ki", skleroza). Tyle, że tam syn Draco miał na imię Dan. No, byli też dużo starsi. Tak jakoś nasunęło mi się na myśl. :)
    Na dziś muszę zakończyć nadrabianie, ale mam nadzieję, że już jutro uda mi się wrócić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, te jego "maleńka" było zdecydowanie zjadliwe, prześmiewcze i mające na celu upokorzenie jej. Nie wiem czy zauważyłaś, to oni nadal za sobą nie przepadają, choć ocieplenie stosunków, przez wzgląd na ilość rozdziałów, nastąpi całkiem szybko ;) Ukochana Polityka (jako osoby uprawiającej politykę ;)), no tak, kontynuacja którą planuję do WJN z pewnością będzie przywodziła na myśl to genialne opowiadanie, ale dołożę starań, żeby było jednak inne. Na razie Lili nie wyschło jeszcze mleko pod nosem (jak mawia mój mąż), a Scorpius jest uroczo nieśmiałym młodzieńcem :) Zapraszam jutro i cieszę się, że tu jesteś :)

      Usuń
  3. Nareszcie mam trochę wolnego (tak, jestem chora i to w taki ładny dzień ;c) czasu, więc witam Cię ponownie. Tak jak mówiłam całą historię już przeczytałam, ale obiecałam zostawić po sobie ślad. Więc biorę się do roboty ;*
    Malfoy jest Malfoy'owy, a Granger- Granger'owa, więc wszystko tak jak powinno być. Uwielbiam te ich docinki i kłótnie. Jak np. to pozwolę sobie przytoczyć ''-(...) mam kupę spraw na głowie...
    -To widać'' Powaliło mnie to ;D Ta cała ich relacja jest zarazem zabawna i słodka. Harry taki opiekuńczy i troskliwy tatuś, nie to co jego małżonka- opanowana i gotowa stanąć po stronie córki. Co do Pottera ''nie pamięta wół, jak cielęciem był''.
    Bardzo lubię Twój sposób pisania i te wątki poboczne, dzięki którym możemy poznać także historię pozostałych bohaterów.
    ~Silencio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję i cieszę się, że jesteś. Zdrowia życzę, takie upały spędzać w łóżku (z powodu choroby) to grzech ciężki za który należy Ci się szlaban u Filcha :P Więc goń choróbsko, bo będziesz szorować nocniki w skrzydle szpitalnym (może tam jest chłodniej?). A tak na poważnie, kurcze, mam banana na twarzy, bo widać udało mi się przekazać to, co miałam w głowie :D

      Usuń
  4. – Spokojnie maleńka, – warknął z ironią – jakbyś dała mi dojść do słowa zamiast naskakiwać na mnie od progu, to dowiedziałabyś się Pani-Przemądrzała, że twój niewydarzony mąż, czeka na ciebie w barze na czwartym piętrze.
    No i patrz, znowu. Chyba bardzo lubisz przecinki w takich miejscach. XD

    No i kurczę, czemu nie masz tych cudownych linków Nowszy/Starszy post? Muszę się cofać do spisu treści i to takie denerwujące... ;____;

    Były momenty, jak zastanawiałam się, czy Harry i Gin rozmawiają o zdradzie Rona i Astorii, a tu wciąż temat dzieci. Zamierzone? Bo jeśli tak, to się udało. :D

    OdpowiedzUsuń