Rozdział
XV - ostatni.
Od
dziś
***
Siedziała na brzegu stromego urwiska.
W dole, morskie fale rozbijały się o skalisty brzeg. Wiatr rozwiewał jej
włosy i osuszał łzy które uparcie na nowo napływały do oczu.
Nie rozumiała czemu uciekła, nie wiedziała co chce ze sobą
zrobić. Pewna była tylko tego, że nie umie inaczej. Od dwóch tygodni
ukrywała się w swojej samotni nad Zatoką Francuza. Kiedyś odwiedziła ten
zakątek, będąc na jednej z licznych wypraw w towarzystwie rodziców.
To miejsce skradło jej duszę i na zawsze pozostawiła tu skrawek swojego
serca. Kiedyś napomknęła Ronowi o tym miejscu, jednak nie wyraził
zainteresowania więc nigdy nie wróciła już do tematu. Nikomu więcej o tym nie
mówiła, nawet Ginny nie miała pojęcia o istnieniu jej samotni. Miała więc
spokój. Ale czy na pewno chciała go mieć? Chyba tak, skoro rzuciła na to
miejsce, wszelkie możliwe zaklęcia ochronne i zwodzące. Była rozbita na
milion kawałków i nie umiała skleić ich na nowo. Dlaczego ją to spotyka? Właśnie
teraz, gdy poczuła się w pełni szczęśliwa. Co ona takiego zrobiła, że los
musiał się na niej tak mścić. Ostatni rok był największą porażką jej życia.
Najpierw zaślepiona nie zauważyła, że jej dotąd kochający małżonek, postanowił
znaleźć sobie inny obiekt westchnień. Już się z tym pogodziła, nawet starała
się przyjaźnić ze swoim eks i być w miarę uprzejma dla jego nowej zdobyczy. I co
z tego miała? Potem myślała, że wreszcie dane będzie jej być przez chwile
szczęśliwą. Czy tak dużo wymaga? Czy tylko mając naście lat można przeżywać
uniesienia? Była dojrzałą kobietą, a dała się nabrać jak głupia siksa. Jest w
ciąży z byłym mężem obecnej kochanki jej byłego ślubnego. No proszę jak to
pięknie brzmi. Dzieci twoje, moje i nasze. Czuła się jak gwiazda podrzędnej opery
mydlanej. Po rozwodzie myślała, że już nic bardziej upokarzającego jej nie
spotka, ale nie, nad nią ciążyło jakieś fatum. Jak tylko odważyła się myśleć,
że jest szczęśliwa to... pierdut. I już nie była.
***
Draco Malfoy był w kiepskim nastroju.
Należał do typu mężczyzn, którzy uważają, że gdy tylko zastukają do jakichś
drzwi, te powinny się natychmiast otworzyć, a gdy wykręcą dowolny numer, zawsze
ktoś powinien odebrać telefon. Tym razem rzeczywistość jednak spłatała
mu złośliwego figla. Przez ostatnie dwa tygodnie, boleśnie tego
doświadczył. Los z niego drwił w najlepsze. Teraz jednak miał nadzieję, że
wreszcie ją odnalazł. Weasley okazał się mniejszą mendą niż Malfoy na początku
myślał, ale pozostawała jeszcze kwestia czy miał racje. Oby, bo jeżeli nie, to
on padnie tu trupem. No dobra, kiepski żart. Ale coś sobie zrobi. Nie, zrobi
coś swojej byłej żonie. Co prawda obiecał Weasleyowi, że nie zemści się na tej
wywłoce, ale obietnice zawsze można złamać. Jakoś nie mógł uwierzyć, że
Wiewiórowi uda się poskromić Astorię. Ta kobieta była nieobliczalna. W sumie to
współczuł Rudemu. Żyć z taką wariatką. No cóż, on sam żył z nią jakieś
piętnaście lat, ale nigdy by nie pomyślał, że ta kobieta jest taka mściwa. W
duchu przyznał, że nieźle sobie to wykombinowała. Nie wzięła jednak pod uwagę,
że Granger ma przyjaciół oraz tego, że on ją kocha. Czemu tak rzadko jej to
mówił? Właściwie, czy kiedykolwiek powiedział jej to wprost? Po dłuższym
zastanowieniu z przerażeniem stwierdził, że raczej nie. O głupoto czarodzieja,
czy on może być jeszcze większym kretynem?
–
Nie możesz. Ja też nie.
–
Co? – Draco zorientował się, że ktoś do niego mówi.
–
Nie możesz być większym kretynem – powtórzył Ron. – Ja też już chyba
wyczerpałem limit.
–
Skąd...
–
Głośno myślisz, Malfoy.
–
A. Przepraszam, nie wiedziałem – Draco wydawał się zażenowany faktem, że ktoś słyszał jego wewnętrzny monolog.
–
Zdarza się – Ron przyjął to jednak całkiem naturalnie i dalej wpatrywał się w dal.
–
Masz już jakieś wieści?
–
Przecież byś widział – nastroszył się Ron.
–
No tak. – Draco, choć wiedział jaka będzie odpowiedź, postanowił zapytać raz jeszcze. Jesteś pewien, że ona tam jest?
–
Po raz pięćdziesiąty ci powtarzam, że nie mam pojęcia, ale to ostatnie co
przychodzi mi do głowy – warknął Ron, choć doskonale rozumiał niepokój towarzysza.
Siedzieli
nad jakimś urwiskiem i czekali wpatrując się bezsensownie w otaczającą ich przestrzeń.
***
Pomyślała, że czas wracać do domku,
który wynajmowała. Ile jeszcze tu zostanie? Czy odważy się wrócić, czy da radę
znowu stawić czoła światu? Musi. W jej łonie rozwijało się nowe życie i
niezależnie od tego co się stanie, musiała wytrzymać. Musiała być znowu silna.
Tylko czemu to takie trudne?
–
To dla ciebie kruszynko. Jestem pewna, że mimo wszystko, Draco cię
pokocha.
Coś
się stało. Już kiedyś to przeżywała. Jej zaklęcia ochronne przestały działać.
Ale czemu? Co się dzieje? – panikowała Hermiona.
Chwilę wcześniej. Sto metrów dalej.
–
Czemu to tak długo trwa? – Malfoy nie wiedział czy pyta siebie czy Rona.
–
Musi być na ciebie wściekła, stary – rudzielec popatrzył ze współczuciem na siedzącego obok mężczyznę. – Już wolę jak wypuszcza te piekielne
ptaszki.
–
Patrz! Jest! – Draco poderwał się z miejsca pokazując przed sobą sylwetkę kobiety, która pojawiła się jakby znikąd.
–
No to wal, ja stąd spadam. Tylko nie spieprz tego! – Ron również podniósł się z ziemi.
–
I kto to mówi?
–
Ludzie się zmieniają, sam wiesz najlepiej. Idź już, bo znowu zniknie – zawołał jeszcze Weasley i deportował się z cichym pyknięciem.
***
–
Jesteś mi coś winna, Granger! – zawołał z obawą, że nie zdąży do niej
podejść. Zamarła na chwilę, a potem powoli odkręciła w jego stronę. Widać było,
że płakała, ale niech piekło zamarznie jeżeli nie kochał każdej łzy która
spłynęła z jej oczu.
–
Co masz na myśli? – zapytała zamiast powitania, patrząc na zbliżającego się Draco.
–
Pamiętasz chyba, że zwykle w zamian za moją pomoc domagam się jakiejś przysługi.
O ile się nie mylę, to jedną mi wisisz. Za te fatałaszki, które kiedyś ci
kupiłem.
–
Nie wiem, co mam ci powiedzieć...
–
Poproś żebym się z tobą ożenił – blondyn wyprostował się i podszedł do niej
te kilka kroków, które ich jeszcze dzieliło. – Chcę usłyszeć od ciebie
propozycje małżeństwa.
–
Oszalałeś – prychnęła Hermiona patrząc z niedowierzaniem na Draco.
–
Być może, ale tak się umawialiśmy. Przysługa za
przysługę. Zaprzeczysz? – mężczyzna w duchu gratulował sobie pomysłu.
–
Nie, ale nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? – Hermiona patrzyła prosto w oczy Ślizgona, starając się zachować zdrowy rozsądek i zatrzymać w piersi wyrywające się do przodu serce.
–
Owszem, ale później. Wiem o wszystkim, a raczej domyślam się większości
i potrafię rozwiać każdą twoją wątpliwość. Zaufaj mi – stał tak
blisko, że mimo huku wody rozbijającej się uparcie o skały, słyszała każdy jego
szept.
–
Nie wiem czy potrafię – odparła równie cicho co niepewnie.
–
Hermiona, proszę. Wiem, że nigdy tego nie mówiłem, ale kocham cię jak
jeszcze nigdy nikogo nie kochałem. Jesteś dla mnie wszystkim co mam, jesteś
równie cenna jak Scorpius i jak dziecko które w sobie nosisz. Nasze dziecko.
–
Skąd o tym wiesz? – Gryfonka nie wiedziała co innego mogłaby w tej chwili powiedzieć, zaprzeczać przecież nie było sensu.
–
Niezawodna intuicja. Potem ci wyjaśnię. Wiec jak? – złożył dłonie na jej biodrach.
Położyła ręce na jego ramionach.
W oczach widziała tyle ciepła, tyle obietnic... Draco by mnie nie okłamał! –
myślała. Powierzyłaby mu swoje życie. Powiedział, że ją kocha. Po tylu
miesiącach. Chyba może podarować mu serce? W tym momencie w jej wnętrzu coś, co
od dwóch tygodni było skute lodem i samotne, nagle rozkwitło jakby
ugodzone słonecznym grotem. Te ostatnie dni były nieważne. Już wiedziała, już
była pewna, że wszystko mu wybaczy, bo wreszcie znalazła kogoś godnego
jej miłości. Jak mogła odrzucić ten dar?
–
Kocham cię z całego serca – szepnęła. – Ożenisz się ze mną,
Draco?
–
Tak – odparł z ustami na jej wargach. – Tak, koniecznie! Jak najprędzej!
Czuła
jak wibruje w niej i śpiewa radość. Zarzuciła mu ręce na szyję i oddała
pocałunek pełen namiętności i miłości – uczuć, które zachowała dla tego właśnie
mężczyzny.
***
–
Myślisz, że już się pogodzili? – spytała niespokojnie Ginny swojego
brata.
–
A skąd mam wiedzieć? Powłoki ochronne na pewno przestały działać, sam
widziałem. Rzucenie zaklęcia na imię Malfoya było mistrzowskim posunięciem, ale
znamy wszyscy Hermionę. Modlę się, żeby dała mu dojść do słowa. Nie myślałem,
że to kiedykolwiek powiem, ale Malfoy, to równy gość.
–
Zapiszę to na kominie! To jest wielki dzień! – wykrzyknęła kobieta. – A jak się czuje Astoria?
–
Bez zmian, ciągle mamrocze, że jeszcze się zemści. Dziś jej rodzice są przy niej. Nie mogli uwierzyć, że ich córka to taka intrygantka.
Uzdrowiciele twierdzą, że niedługo wyjdzie z tego stanu w którym utkwiła.
Muszę przyznać, że ten numer ze zdjęciem Agnes był bardzo dobry. Przecież
Hermiona nie wiedziała, że mała jest metamorfomagiem. Astoria wykorzystała
fakt, że Agnes zmienia wygląd na anielski, gdy jest spokojna i wtedy zrobiła
jej większość zdjęć, a potem szybko położyła spać. Gdy przyjechałem do was,
mała na zdjęciach miała już włosy koloru rudego i zielone oczy. Widać, że jej magiczne
fotografie, są odbiciem nastrojów w rzeczywistości. Podobno zdarza się to w
pierwszych miesiącach, potem ta zależność przestaje istnieć. Astoria przyznała
mi się, że dzwoniła do Hermiony tuż po moim wyjściu, niby to zostawić
wiadomość dla Malfoya, jednocześnie dodając nieco dwuznacznie, że nasza córka
jest coraz bardziej podobna do swojego ojca. To prawda, – uśmiechnął się Ron –
jak się złości to wygląda dokładnie jak ja w jej wieku. Jednak
Hermiona po zobaczeniu zdjęć myślała, że ojcem jest jednak Malfoy. Astoria
oczywiście to przewidziała i była z siebie bardzo zadowolona. Przez długi czas
nie chciała powiedzieć o co chodzi. W końcu nie wytrzymała, ze zwykłej
zazdrości. Każdy martwił się co z Hermioną, a na nią nikt nie
zwracał uwagi. Wykrzyczała mi całą złość. Jak dziecko.
–
Ale to przecież oczywiste, Hermiona musiała czuć się paskudnie. Z
pewnością pomyślała, że Draco ją oszukał. Jeszcze ta ciąża. Malfoy mi
opowiedział, że zapomniał odnowić zaklęcie zabezpieczające, a umawiali się, że
nie chcą dzieci.
–
Podejrzewam, że Hermiona może by i chciała, gdyby wcześniej Malfoy wyznał,
że ją kocha. Zawsze pragnęła mieć trójkę dzieci, tylko ja już nie chciałem
– przyznał Ron. – Malfoy przez te ostatnie dni był naprawdę w gównianym
nastroju. Widać, że mu na niej zależy.
–
Mówiłam ci, że się zmienił – powiedziała Ginny z zadowoloną miną.
–
Wiem. Teraz już wiem.
***
Rok później
–
Mamo, czy ta sukienka dobrze na mnie leży? Spójrz! Chyba nie jest
wystarczająco wyzywająca. – Rudowłosa nastolatka kręciła się niespokojnie przed olbrzymim lustrem.
–
Młoda damo, ty się ciesz, że twój ojciec tego nie słyszy. Dostał by
zawału – stwierdziła Ginny z uśmiechem.
–
Oj mamo, nie bądź nudna. Doskonale wiem, że w moim wieku szalałaś już za
tatusiem. Pozwól mi pouwodzić trochę Scorpiusa. On tak zabawnie się rumieni –
szczebiotała niezrażona uwagami matki Lily Potter.
–
Skarbie, masz dopiero trzynaście lat...
–
Niedługo będę miała czternaście, to właściwy wiek... – oburzyła się dziewczyna.
–
Na co właściwy wiek? – zapytał Harry, wsadzając głowę zza uchylonych drzwi.
–
Na uwodzenie chłopaków, oczywiście. Choć teraz to doprawdy dziwne więzy rodzinne
będą między nami i nie wiem czy to nie zaburzy planów naszej córki – odpowiedziała Ginny, teraz już wyraźnie rozbawiona.
–
Co konkretnie masz na myśli i jakich chłopaków, bo obawiam się, że nie nadążam... – Harry jak na troskliwego ojca przystało, okazał delikatnie niepokój.
–
No, Lily ubzdurała sobie uwieźć Scorpiusa, a on przecież jest... No
właśnie, kim on jest dla Lily?
–
Czekaj – zastanowił się Harry. – Hugo i Rose to cioteczne rodzeństwo naszych dzieci i jednocześnie
przyrodnie małej Agnes oraz małego Oriona, a przez to powstają koligacje ze
Scorpiusem, który jest również przyrodnim bratem Oriona i Agnes. Nie, to dla
mnie za trudne.
–
Mamo! Czy ty naprawdę musisz wszystkie moje tajemnice wygadać tacie? – panna Potter była wyraźnie oburzona.
–
Nie muszę, kochanie. Robię to z własnej woli – roześmiała się Ginny, nie zwracając uwagi na poruszenie córki. – Od lat podejrzewamy, że pewna
mała, uparta dziewczyna dopnie swego i zbałamuci młodego dziedzica fortuny
Malfoyów.
–
O, to wcale nie będzie takie trudne! – wykrzyknęła radośnie, Lily.
–
No dobrze, dobrze, moje panie. Jeżeli jesteście gotowe to zapraszam, bo
jeszcze trochę i spóźnimy się na ślub – Harry przyzwyczaił już się do myśli, że z Malfoyem ponownie złączą go więzy rodzinne, więc przestał już reagować na zaczepki ze strony swojej żony i córki.
–
Co!? – wykrzykneła Ginny. – No tak, to już za pół godziny. Hermiona by nas zabiła, a morderstwo
na ślubie nowych państwa Malfoy i to popełnione przez pannę młodą, z
pewnością byłoby doskonałym materiałem dla tej parszywej Skeeter. Idziemy.
***
" Znalazłam ciebie gdzieś na końcu świata i wszystko
już wiem. Czekałam długie dni, miesiące, lata, aż odnalazłam cię. Już wiem, że
od dziś, chce dzielić z tobą wszystkie moje dni. Zasypiać i budzić się przy
tobie do końca moich dni. A teraz kiedy jesteś przy mnie blisko, nie musze
martwić się. Bo dzięki tobie wiem, że mam już wszystko, w dwóch słowach –
kocham cię"*
"Już wiem, że dni są tylko po to, by do ciebie
wracać, każdą nocą złota. Nie znam słów, co mają jakiś większy sens, jeśli
tylko jedno, jedno tylko wiem – być zawsze tam gdzie ty. Budzić się
i chodzić spać we własnym niebie. Być tam, zawsze tam gdzie ty. Żegnać się co
świt i wracać znów do siebie – od dziś już zawszę będę tam gdzie ty."**
*** KONIEC ***
*słowa piosenki Pauli Ignasiak "Od dziś"
** zmodyfikowane słowa piosenki zespołu Lady Pank
"Zawsze tam gdzie ty"
No i koniec! Niesamowicie szybko napisałaś to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńFajna końcówka, może trochę mało tak Dramione, ale to nic. Można sobie dopowiedzieć jaka przyszłość czeka Lily i Scorpiusa! :D
Jeśli mogłabym coś doradzić - polecam robić spację po myślniku w dialogach, osobiście trochę przeszkadzał mi jej brak.
Cieszę się, że tu trafiłam, życzę powodzenia w następnym opowiadaniu! :)
Dzięki za rady, poprawię się :)
OdpowiedzUsuńAch cudowny koniec , lepszego nie moglabym sie spodziewac.
OdpowiedzUsuńKiedy mozemy oczekiwac prologu
Hej. Przeczytałam dzisiaj całe opowiadanie, pochłonęłam je jednym ciągiem praktycznie.
OdpowiedzUsuńMasz dar. Nigdy nie lubiłam Dramione, ale to, co napisałaś, to mistrzostwo! Zachowanie Rona, franca Astoria, Malfoy i Hermiona... To wszystko było opisane tak realistycznie, że wszystkie obrazy miałam przed oczami, jak czytałam. No i ogromny plus za notki +18. Sama mam 21 lat i bardzo lubię takie elementy wplecione gdzieniegdzie w opowiadanie. :) No cudowne, nie mogę wyjść z podziwu. Zabieram się za czytanie reszty! :)
Bardzo Ci dziękuję za komentarz. Cieszę się ogromnie, że Ci się podobało, tym bardziej, że to moje pierwsze opowiadanie. Pozdrawiam i oczywiście zapraszam do czytania reszty i wyrażania opinii :)
UsuńTo koniec ;___; Siedzę tak od paru minut i nie mogę się pogodzić z tą myślą. I szybko się nie pogodzę. No co Ci mogę powiedzieć? Odwaliłaś kawał dobrej roboty, ujęłaś tym opowiadaniem moje serducho, jesteś genialna dziewczyno i pisz, bo naprawdę dobrze Ci to wychodzi. Jak już mówiłam, bardzo żałuję, że dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga i to na dodatek przypadkowo. Przypadek? Nie sądzę XD Widać, że włożyłaś w to opowiadanie mnóstwo czasu i przede wszystkim serca. Wszystko sobie dokładnie przemyślałaś, zaplanowałaś i tego Ci bardzo zazdroszczę, bo u mnie dość kiepsko z tym idzie. Zawsze jak coś zaplanuję to tylko do pewnego momentu i później klapa. No, ale mniejsza ze mną. Jakby Ci to powiedziała Dżoana Krupa ''Masz potenszjal'' i muszę się z nią zgodzić :)
OdpowiedzUsuńTa końcówka z Lily i Scorpiusem <3 Nadopiekuńczy tatuś Harry. Co do Harry'ego super, że nie zrobiłaś z niego takiego dupka, jak Ron. Bo w większości opowiadań/ miniaturek Harry trzyma stronę Rona, a tu takie miłe zaskoczenie. Chociaż pod koniec opowiadania muszę przyznać, że polubiłam Rona, a zwykle nie darzę go sympatią. Jeszcze ten fragment, gdy Draco każe Hermionie się oświadczyć ;D Przekomiczny, ale nadal taki romantyczny. Jestem cholernie pozytywnie zaskoczona tym opowiadaniem <3 Czytam je po raz pierwszy, ale możesz być pewna, że na tym nie zaprzestanę. Jak obiecałam skomentuję każdy rozdział, bo gdybym miała to wszystko umieścić w jednym rozdziale to byłby to najdłuższy komentarz w historii komentarzy ;D Nie, no ale na serio skomentuję każdy rozdział tego możesz być pewna, bo jest tyle rzeczy, wątków, czy nawet pojedynczych słów, które podbiły moje serce. Przysiądę do tego i to już niebawem ;*
Jeszcze raz pozdrawiam i wysyłam buziaki <3
~Silencio
Haha, wybaczam, wybaczam wszystko, oby więcej takich :) Jedyne co mogę obiecać, to to, że pojawi się kontynuacja WJN z Lily i Scorpem w rolach głównych. Nie wiem tylko kiedy, muszę najpierw zakończyć otwarte opowiadania ( Ślady będą dosyć długie, więc o nich nie piszę), mam kilka pomysłów, wiem nawet jak zacząć, ale ja lubie pisać jak już historia pojawi się w głowie prawie w całości. Tylko moi bohaterowie tacy niegrzeczni, że wymykają się z ram, więc plany zwykle są modyfikowane ;) Cieszę się na zapowiedź komentarzy, bo jak widać, mało ich :D Zapraszam też na inne opowiadania i obiecuję wpaść, jak tylko się ogarnę :)
UsuńI tak już przegięłam z długością tego komentarza XD
OdpowiedzUsuńJak zwykle o czymś zapominam -.-
OdpowiedzUsuńDodaję Twój blog do naszej zakładki ''Czytamy i polecamy!'' .
Mam nadzieję, że to już wszystko :) I wybacz, że nie mogę się zmieścić w jednym komentarzu :*
Jestem świeżo po przeczytaniu i nie wiem dlaczego, ale ta historia podobała mi się nawet bardziej niż to opowiadanie, które wciąż piszesz, o Draco homoseksualiście.
OdpowiedzUsuńWciąż rozmawiają mnie do łez twoje dialogi i porównania, rozmowy Rona z Georgem były epickie, Draco z asystentką Hermiony również.
Jedyne do czego się przyczepię to naprawdę powinnaś poszukać bety do opowiadań, albo pisać je w Wordzie, który podkreśla błędy. Zauważyłam, że czasem piszesz końcówkę -źć tam Gdzie powinno być -ść. Nie podam przykładu, bo nie pamiętam, ale to było coś w stylu np. "Nie sądziłam, że mogę się tak zawieźć " - gdy powinno być zawieść.
Cieszę się, bo to moje pierwsze opowiadanie i jak mam być szczera, to widzę w nim jeszcze mnóstwo niedoskonałości, część z nich wymieniłam przed pierwszym rozdziałem, a to o czym piszesz też mnie nurtuje, bo zwyczajnie nie mam czasu przebrnąć raz jeszcze przez opowiadanie i dopisać po myślnikach niezbędne określenia, ale dziękuję, że zwracasz na to uwagę, będę musiała znaleźć chwilę, aby to naprawić. Co do worda, właśnie w nim pisze, ale niestety nie wszystko podkreśla, a ja czasami piszę ze słuchu i dopiero jak czytam na chłodno, to przecieram oczy na widok tego co napisałm.
UsuńNo i jeszcze w tym opowiadaniu zauważyłam, że piszesz błyskotliwe, dynamiczne dialogi, ale przez to, że często mają długość jednego zdania, a nie robisz po myślniku jakichś opisów czytelnik może się zgubić kto wypowiada daną kwestię, ja musiałam kilkakrotnie liczyć linijki, żeby do tego dojść.
OdpowiedzUsuńI żeby nie było, że tylko krytykuję - Komentarze zostawiam tylko u dobrych autorów, których historie mi się naprawdę spodobały. A wytykam błędy tak Szczegółowo wyłącznie, gdy uważam, że ktoś jest godzien mojego czasu poświęconego na napisanie takiego komentarza, gdyż jego twórczości niewiele brakuje i aż szkoda takich drobnych niuansów, małych błędów, bo historia mogłaby nie być dobra, a genialna. I może większości osób nie Przeszkadzają rzeczy, o których piszę, ale ja ich wymagam, jeśli ktoś chce, żebym się Zachwyciła Opowiadaniem to nie tylko historia, ale i warsztat muszą być bez zarzutu. Tobie dużo nie brakuje, a wiem, że samemu się często błędów nie Dostrzega, dlatego je tak bezlitośnie wytykam. Co nie zmienia faktu, że sama na pewno bym czegoś tak fajnego nie stworzyła, więc podziwiam za talent i chęć, bo tak częste dodawanie rozdziałów tylko można chwalić.
Zapomniałam dodać, ja również należę do osób, które się "czepiają", ale oczywiście nie ze złośliwości, a chęci pomocy. Jestem już trochę bardziej wymagającym czytelnikiem i sama fabuła, choćby nie wiem jak dobra, mi nie wystarcza. Doskonale więc Cię rozumiem i cieszę się, że tu trafiłaś, bo u siebie błędów aż tak nie widzę, chyba, że czytam tekst po kilku tygodniach jako "obcy", a na to nie zawsze jest czas :/
UsuńWspaniała historia. Pochłonęłam ją niemal na jednym wydechu. Przez te piętnaście rozdziałów zdążyłam się bardzo przywiązać do Twoich bohaterów. Ta odsłona Dramione naprawdę mnie urzekła. Jest taka inna, pełna wzlotów i upadków, ale i humoru. Naprawdę gratuluję oryginalnego pomysłu.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Witaj, bardzo się cieszę, że Ci się podobało i zapraszam po więcej :)
UsuńJuż koniec? Jak? Wspaniała historia, wciągająca. Przeczytałam na jednym oddechu :) szkoda, że rozdziały są takie króciutkie :( Ale świetnie oddałaś charaktery bohaterów - pogratulować <3
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo się cieszę, że Ci się spodobało. To było moje pierwsze opowiadanie, więc tym bardziej mi miło. Zapraszam do zwiedzania bloga, jest tu jeszcze trochę do czytania :)
UsuńPrzeczytałam wszystkie drabble, miniaturkę i biorę się za następne opowiadania :) masz świetny styl pisania, taki lekki. I zaskakujące pomysły, zostaję u Ciebie na stałe <3
UsuńBardzo się cieszę i dziękuję za opinię :)
UsuńWłaśnie skończyłam czytać i zrobiłam to w kilka ostatnich godzin, tak mnie wciągnęło. :) Chociaż na początku cała historia wydawała mi się dość zwyczajna i przeciętna, i chociaż były drobne błędy (np.: uwieŚć), to masz tak urzekająco lekki styl, że to wszystko przestaje mieć znaczenie. A już najbardziej uwielbiam Twoje słownictwo, te porównania i teksty, po których leżę pod stołem - nieziemskie!
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna historia i nikogo nie zaniedbałaś, był nawet wątek młodziutkiej Lily i nadopiekuńczego Harry'ego, fajnie wpleciony. I piosenki, które cudownie pasowały.
Podobało mi się, a to wszystko dzięki naprawdę lekkiemu stylowi pisania. :)
Hej :) bardzo się cieszę, że Ci się podobało :) do tej pory nie znalazłam niestety chwili żeby przejrzeć te nieszczęsne literówki :/ --źć zamiast -ść jest w kilku miejscach, a na swoją obronę mam tylko nieszczęsny Word, który -ść podkreśla jako błąd i pewnie bez refleksji zmieniałam co kazał, mimo, że doskonale wiem jak się pisze zawieść jeżeli chodzi o zawód :P resztę literówek czy błędów wytłumaczenia nie ma, poza moją niewiedzą (Ty błędziaro-jak mawiała moja polonistka) i pośpiechem 😔 cudnie wiedzieć, że styl Ci się podoba i że lubisz moje porównania, bo mnie urzekły Twoje, więc tego rodzaju komentarz cieszy, tak samo jak wypowiedzi Kerci, której opowiadanie uwielbiam ;) Raz jeszcze dziękuję i zapraszam na więcej :-*
UsuńNo i kolejne Twoje opowiadanko łyknięte ;)
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz!!
Idę się brać za następne ;)
Pozdrawiam ;*
Bardzo się cieszę, że nie zawiodłam, bo wiesz jak to jest-raz lepiej, raz gorzej :P Zapraszam :) fajnie, że mam nową Czytelniczkę, zapraszam na kawusię i ciasteczko <3
UsuńJezu.... ❤❤❤ boskie opowiadanie ❤💚💜💙💛 przeczytałam jedyn tchem!❤
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talen!❤
Opowiadanie bardzo dobre. Raczej minimalna ilość błędów porównując niektóre opowiadania o tematyce Dramione, które są w internecie. Postacie ironiczne i sarkastyczne jak trzeba, tylko brakowało mi więcej opisów ich powstającej relacji. Bada Bum mijają trzy tygodnie i już po. Oprócz tego jestem trochę zawiedziona zakończeniem, a konkretnie reakcją Hermiony. Nie pasuje do wykreowanej do Ciebie postaci, która nie załamała się po zdradzie męża ale po dowiedzeniu się o wyglądzie małej Agnes i nawet tego nie wyjaśniła tego z Draco... Nie, zakończenie mi się boe podobało niestety.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję na więcej opowiadań, bo masz talent. Ciekawe pomysły, wenę twórczą i na pewno pewność siebie, która pozwala Ci pisać tak jak piszesz. Oby tak dalej!
Pozdrawiam i liczę na więcej historii Dramione na twoim blogu.
Bardzo Ci dziękuję za komentarz.Na obronę zakończenia mam fakt, że małżeństwo Hermiony trwało tylko formalnie (z winy obu stron), więc i uczucie było przygaszone co pozwoliło na inną reakcję. Z Draco było inaczej i fakt, że została oszukana po raz kolejny, spowodował zbyt gwałtowną reakcję. Nie wykluczam, ze po pobycie w samotni wróciłby jej zdrów rozsądek jednak na to zabrakło już miejsca. Pisałam to dawno, jako pierwsze opowiadanie i z perspektywy czasu trochę bym zmieniła, jednak Wjn zostanie takie jakim jest ze względu na sentyment 😊 po więcej opowiadań zapraszam, jest tu już tego trochę, więc mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie 😊 raz jeszcze dziękuję Ci za odwiedziny :-*
UsuńNo dobra, powiem Ci, że przeczytanie tego ponownie było strzałem w dziesiątkę. Bawiłam się niesamowicie! Co prawda zwykle wolę czytać wieczorem, ale dziś jakoś wstałam zbyt wcześnie, a że kawa jest idealna do pisania i czytania, to skorzystałam z okazji.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoją kreację Malfoya. Jest tu taki sarkastyczny jak lubię. A Hermiona jest hermionowata, więc super.
Nie wiem, co jeszcze Ci tu napisać. Ten fragment z Lily zainspirował mnie do napisania tekstu o niej i Scorpie, więc chyba powinnam jeszcze podziękować, haha. Więc dziękuję.
No i dziękuję, że dzięki Tobie mogłam się dziś świetnie bawić. Mam poprawiony humor i chyba będzie dobry do samego wieczora. :D
A Wierność pozostaje jednym z moich ulubionych ff dramione. :D
Buziaki,
Koneko