29 czerwca 2016

Miniaturka V

 
Hej Wam :D
tęskniliście? Pewnie nie, ale ja przychodzę do Was z kolejnym tekstem, który zajął pierwsze miejsce w konkursie organizowanym przez Katalog Ksiąg Zakazanych KLIK i zapraszam Was do lektury J
 
„Serce dziecka”
Kochana Mamo,
istniejesz od zawsze w moim życiu, w sercu. Gdy sen klei oczy, wiem, że przychodzisz, by otulić kołdrą moje zmarznięte ciało. Gdy potrzebuję pomocy, sprawiasz, że dzień staje się łatwiejszy, a droga, którą wybieram, prostsza. Czuwasz nade mną i troszczysz się o mnie.
Wydaje mi się, że kiedy byłem mały, mały jak ziarno fasoli - jeszcze w Twoim brzuchu, zastanawiałem się, jak to będzie, kiedy już pojawię się przy Tobie. Wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos, chłonąłem każdy dźwięk, każde słowo, a potem cichutko, żeby Cię nie niepokoić, marzyłem. Próbowałem wyobrazić sobie te wszystkie cudowne miejsca, o których szeptałaś mi gładząc się po rosnącym wciąż brzuchu. Czułem, że jak tylko się zobaczymy, poznam Cię od razu. Wiedziałem, jak pachniesz, znałem już rytm Twojego serca... Patrzyłem podejrzliwie na swoje dziwne nóżki i rączki, u których, nie wiem czemu, było bardzo dużo palców. Zastanawiałem się, czy jestem do Ciebie podobny, czy Ty też jesteś tak pomarszczona i blada. Czy też masz tyle palców? Nie mogłem się doczekać, kiedy wytłumaczysz mi po co jest ich aż tyle. Uwielbiałem zabawne bulgotanie w moim ciepłym domu, który od czasu do czasu śmiesznie podskakiwał. Czułem też, że naszego brzucha dotyka ktoś jeszcze. Ten ktoś miał głębszy głos, dłoń była inna niż Twoja, silniejsza i większa. Kopałem wtedy, by dać znać, że wiem o oszukiwaniu mnie, ale ten głos się wtedy cieszył. Czułem, że Ty także, więc się uspokajałem. Byłem bezpieczny.
Pewnego dnia stwierdziłem, że jest mi za ciasno. Mój ciepły domek z jakiegoś powodu zaczął się kurczyć, a może to ja tak urosłem? Niezależnie od wszystkiego, czując Twój niepokój i oczekiwanie, wiedziałem że muszę wziąć sprawy w swoje ręce.  Wiedziałem, że się cieszysz, ale jesteś też przerażona, że coś mi się stanie. Chciałem Ci powiedzieć, żebyś się nie martwiła, przecież ja sobie poradzę!
Gdy po raz pierwszy przytuliłem policzek do Twojej twarzy, wiedziałem, że uważasz to za najszczęśliwszą chwilę w Twoim życiu. Gładziłaś mnie po moich cieniutkich włosach i szeptałaś przez łzy słowa miłości. Czułem Twój zapach, poznawałem Twój dotyk i z ufnością tuliłem w zagięciach Twoich ramion.
Nasze wspólne życie, trwało krótko, zbyt krótko.
Dziś jest Dzień Matki i nie było nam dane ani razu świętować go wspólnie, nawet gdy byłem w Twoim brzuchu. Czy to nie smutne? Pierwszy Dzień Mamy spędziłem z babcią, po przejściu kataklizmu w naszym życiu i bezpowrotnej utracie pewnej części jestestwa. Tego dnia babcia znowu płakała, była przerażona i samotna. Zupełnie jak ja, bo czegoś mi brakowało. Znam to tylko z opowieści, ale nigdy nie wątpiłem w to, że tak było naprawdę. Przyjechali ciocia i wujek, tulili mnie i choć bardzo starali się być radośni, to wiem że płakali. Tego dnia, tysiące matek na całym świecie, dostało niezgrabne życzenia, laurki ze śladami za mocno wciśniętych flamastrów, plastelinowe, krzywe ludki, czekoladki i co najważniejsze, czas ze swoimi dziećmi. Ja nie mogłem dać Ci choćby małego, niewinnego uśmiechu.
Nie zdążyłem dobrze poznać swojego taty, ale Ciebie, Mamo, wtedy pamiętałem.
Bardzo długo trwało uświadomienie sobie, co tak naprawdę straciłem. Brak Twojej obecności szybko przestał być dla mnie czymś szczególnym. Z czasem zapomniałem Twój zapach, Twój smak, Twój dotyk. Mówiono mi, że byłaś wyjątkowa, że umiałaś walczyć o miłość. Zbytnio mnie to nie obchodziło. Gdy byłem mały, nie rozumiałem czemu zawsze w ostatnią niedzielę wielkiego postu*, szedłem z babcią, dzierżącą w dłoni wielki bukiet białych róż, w tamto okropne miejsce. Nie docierały do mnie słowa, historie związane z Tobą i ojcem. Byliście dla mnie abstrakcją. Byliście obcy. Gdy dorastałem, nie miało to dla mnie znaczenia. Miałem swoje życie, przeszłość znałem tylko z opowiadań. Nie czułem, że czegoś mi brak, nie miałem obsesji na Waszym punkcie. Nie tęskni się za czymś, czego się nie zna, nie pamięta. Nie wiedziałem czym jest więź jaka łączy dziecko z matką, bo mnie wychowywała babcia i tylko babciną miłość potrafiłem zidentyfikować. Wtedy była dla mnie wystarczająca. Wszyscy troszczyli  się o mnie i dbali, bym nie czuł pustki po osobach, które powinny być wciąż przy mnie.
Teraz już domyślam się czego cały czas brakowało i brakuje w moim życiu. Kilka tygodni temu skończyłem siedemnaście lat. Jestem już dorosły, Mamo, ale nadal bardzo samotny, choć wiem, że gdzieś tam jesteś. Mimo, że Cię nie widzę, nie słyszę, nie mogę dotknąć, przytulić. Ale jesteś. A ja tęsknię.
– Teddy? – usłyszał za sobą cichy, nieśmiały głos Victorie. Stała w niewielkiej odległości, patrząc niepewnie w jego stronę. Domyślił się, że nie chciała mu przeszkadzać. Zwinął w rulon poznaczony łzami pergamin i złożył go na mogile rodziców. Przywołał niewielki kamień, którym przycisnął list do matki. Nie podpisał się, nie musiał. Czuł, jakby ktoś zdjął mu z barków wielki ciężar. W delikatnym, ciepłym podmuchu wiatru wyczuł napływający spokój.
 
 
*W Anglii Dzień Matki jest świętem ruchomym. Wielki post jest małą literą ze względu na to, że piszę o święcie protestanckim.
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz