Hej
Wam :D
tęskniliście?
Pewnie nie, ale ja przychodzę do Was z kolejnym tekstem, który zajął pierwsze
miejsce w konkursie organizowanym przez Katalog Ksiąg Zakazanych KLIK
i zapraszam Was do lektury J
„Serce dziecka”
Kochana
Mamo,
istniejesz
od zawsze w moim życiu, w sercu. Gdy sen klei oczy, wiem, że przychodzisz, by
otulić kołdrą moje zmarznięte ciało. Gdy potrzebuję pomocy, sprawiasz, że dzień
staje się łatwiejszy, a droga, którą wybieram, prostsza. Czuwasz nade mną i
troszczysz się o mnie.
Wydaje mi się, że kiedy byłem mały,
mały jak ziarno fasoli - jeszcze w Twoim brzuchu, zastanawiałem się, jak to
będzie, kiedy już pojawię się przy Tobie. Wsłuchany w Twoje opowieści i kojący
głos, chłonąłem każdy dźwięk, każde słowo, a potem cichutko, żeby Cię nie
niepokoić, marzyłem. Próbowałem wyobrazić sobie te wszystkie cudowne miejsca, o
których szeptałaś mi gładząc się po rosnącym wciąż brzuchu. Czułem, że jak
tylko się zobaczymy, poznam Cię od razu. Wiedziałem, jak pachniesz, znałem już
rytm Twojego serca... Patrzyłem podejrzliwie na swoje dziwne nóżki i rączki, u
których, nie wiem czemu, było bardzo dużo palców. Zastanawiałem się, czy jestem
do Ciebie podobny, czy Ty też jesteś tak pomarszczona i blada. Czy też masz
tyle palców? Nie mogłem się doczekać, kiedy wytłumaczysz mi po co jest ich aż
tyle. Uwielbiałem zabawne bulgotanie w moim ciepłym domu, który od czasu do
czasu śmiesznie podskakiwał. Czułem też, że naszego brzucha dotyka ktoś
jeszcze. Ten ktoś miał głębszy głos, dłoń była inna niż Twoja, silniejsza i
większa. Kopałem wtedy, by dać znać, że wiem o oszukiwaniu mnie, ale ten głos
się wtedy cieszył. Czułem, że Ty także, więc się uspokajałem. Byłem bezpieczny.
Pewnego dnia stwierdziłem, że jest mi
za ciasno. Mój ciepły domek z jakiegoś powodu zaczął się kurczyć, a może to ja
tak urosłem? Niezależnie od wszystkiego, czując Twój niepokój i oczekiwanie,
wiedziałem że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Wiedziałem, że się
cieszysz, ale jesteś też przerażona, że coś mi się stanie. Chciałem Ci
powiedzieć, żebyś się nie martwiła, przecież ja sobie poradzę!
Gdy po raz pierwszy przytuliłem policzek
do Twojej twarzy, wiedziałem, że uważasz to za najszczęśliwszą chwilę w Twoim
życiu. Gładziłaś mnie po moich cieniutkich włosach i szeptałaś przez łzy słowa
miłości. Czułem Twój zapach, poznawałem Twój dotyk i z ufnością tuliłem w
zagięciach Twoich ramion.
Nasze wspólne życie, trwało krótko,
zbyt krótko.
Dziś jest Dzień Matki i nie było nam
dane ani razu świętować go wspólnie, nawet gdy byłem w Twoim brzuchu. Czy to
nie smutne? Pierwszy Dzień Mamy spędziłem z babcią, po przejściu kataklizmu w
naszym życiu i bezpowrotnej utracie pewnej części jestestwa. Tego dnia babcia
znowu płakała, była przerażona i samotna. Zupełnie jak ja, bo czegoś mi
brakowało. Znam to tylko z opowieści, ale nigdy nie wątpiłem w to, że tak było
naprawdę. Przyjechali ciocia i wujek, tulili mnie i choć bardzo starali się być
radośni, to wiem że płakali. Tego dnia, tysiące matek na całym świecie, dostało
niezgrabne życzenia, laurki ze śladami za mocno wciśniętych flamastrów,
plastelinowe, krzywe ludki, czekoladki i co najważniejsze, czas ze swoimi
dziećmi. Ja nie mogłem dać Ci choćby małego, niewinnego uśmiechu.
Nie zdążyłem dobrze poznać swojego
taty, ale Ciebie, Mamo, wtedy pamiętałem.
Bardzo długo trwało uświadomienie
sobie, co tak naprawdę straciłem. Brak Twojej obecności szybko przestał być dla
mnie czymś szczególnym. Z czasem zapomniałem Twój zapach, Twój smak, Twój
dotyk. Mówiono mi, że byłaś wyjątkowa, że umiałaś walczyć o miłość. Zbytnio
mnie to nie obchodziło. Gdy byłem mały, nie rozumiałem czemu zawsze w ostatnią
niedzielę wielkiego postu*, szedłem z babcią, dzierżącą w dłoni wielki bukiet
białych róż, w tamto okropne miejsce. Nie docierały do mnie słowa, historie
związane z Tobą i ojcem. Byliście dla mnie abstrakcją. Byliście obcy. Gdy
dorastałem, nie miało to dla mnie znaczenia. Miałem swoje życie, przeszłość
znałem tylko z opowiadań. Nie czułem, że czegoś mi brak, nie miałem obsesji na
Waszym punkcie. Nie tęskni się za czymś, czego się nie zna, nie pamięta. Nie
wiedziałem czym jest więź jaka łączy dziecko z matką, bo mnie wychowywała
babcia i tylko babciną miłość potrafiłem zidentyfikować. Wtedy była dla mnie
wystarczająca. Wszyscy troszczyli się o mnie i dbali, bym nie czuł pustki
po osobach, które powinny być wciąż przy mnie.
Teraz już domyślam się czego cały czas
brakowało i brakuje w moim życiu. Kilka tygodni temu skończyłem siedemnaście
lat. Jestem już dorosły, Mamo, ale nadal bardzo samotny, choć wiem, że gdzieś
tam jesteś. Mimo, że Cię nie widzę, nie słyszę, nie mogę dotknąć, przytulić.
Ale jesteś. A ja tęsknię.
–
Teddy? – usłyszał za sobą cichy, nieśmiały głos Victorie. Stała w niewielkiej
odległości, patrząc niepewnie w jego stronę. Domyślił się, że nie chciała mu
przeszkadzać. Zwinął w rulon poznaczony łzami pergamin i złożył go na mogile
rodziców. Przywołał niewielki kamień, którym przycisnął list do matki. Nie
podpisał się, nie musiał. Czuł, jakby ktoś zdjął mu z barków wielki ciężar. W
delikatnym, ciepłym podmuchu wiatru wyczuł napływający spokój.
*W Anglii Dzień Matki jest
świętem ruchomym. Wielki post jest małą literą ze względu na to, że piszę o
święcie protestanckim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz