17 sierpnia 2015

Co nam się zdarzyło cz.III

Kochani, za chwile przekroczę 29 000 tys. wyświetleń. DZIĘKUJĘ!!! 
Zapraszam Was teraz na trzecią część miniaturki "Co nam się zdarzyło". Tradycyjnie tuż po publikacji mogą się zdarzyć literówki, które pewnie poprawię jak tylko głowa mi trochę odetchnie od tego tekstu. 
EDIT: Mój mąż się zaofiarował przeczytać wcześniej, więc może szybciej ogarnę. Dzieci śpią to czasu troszkę jest :D

Miłego czytania!


Cz.III

Czasami najprostsze rozwiązania są najmniej oczywiste.

***

– A co to niby miało być? – zapytał zdziwiony Malfoy.

– Ale ty jesteś ograniczony. To chyba oczywiste, że przepowiednia. I z tego co rozumiem, to mamy znaleźć jakąś dziewczynę i pomóc jej się związać z… jak to było?

– Synem jej oblubieńca – podpowiedział uprzejmie Dumledore, przyglądając się badawczo kobiecie.

– A właśnie. No i on powinien być skaldem – mówiła dalej Hermiona.

– Skaldem? A co to takiego? Coś ze skalpowaniem?

– Och, Malfoy! Skretyniałeś już do reszty! – fuknęła kobieta.

– Sama jesteś kretynką! – odwarknął Draco, a krajobraz wokół nich wyraźnie pozieleniał.

– Słucham?! – pozornie uprzejmym tonem zapytała Gryfonka.

– Uważaj, Draco – uśmiechnął się Dumbledore postanawiając wkroczyć do akcji. –  Kiedy kobieta pyta „słucham?!” to nie dlatego, że cię nie usłyszała. Ona daje ci szansę, żebyś zmienił swoje zdanie. Proszę panno Granger, niech pani podejdzie bliżej pana Malfoya.

– Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, profesorze. Stare chińskie przysłowie mówi, że nie należy podchodzić do byka z przodu, do konia z tyłu, a do idioty w ogóle.

–  Zanim coś powiesz, upewnij się, czy twój język jest podłączony do mózgu – odciął się Malfoy, a krajobraz wokół nich znowu zaczął się zmieniać.

– Mam już ciebie dość! Zaraz wyjdę z siebie!

– Nie rób tego, trzeba szanować swoje towarzystwo – upomniał ją z sarkazmem  Malfoy.

– Nie mam zamiaru więcej się do ciebie odzywać – stwierdziła wyniosłym tonem Granger.

– Ludzie powinni ze sobą rozmawiać – rzekł Flamel. – Milczenie rodzi milczenie i wreszcie nastaje cisza, a niewypowiedziane słowa  zalegają niczym beton. Chciałbym, żebyście przed wyjaśnieniem wszystkiego  porozmawiali ze sobą, skoro już się tego nauczyliście.

– No powiedzmy – mruknął pod nosem Dumbledore.

– Rzucę na was teraz zaklęcie łączące – kontynuował Flamel – abyście nie mogli oddalić się od siebie w trakcie wykonywania zadania. Musicie wybaczyć, ale nasze zaufanie do was jest mocno ograniczone. Zachowujecie się chwilami jak dzieci. Zachęcam raz jeszcze do rozmowy, ona wskaże wam dalszą drogę jaką powinniście przebyć, żeby przepowiednia miała szansę się spełnić. Pamiętajcie też, że początek ma ona w neutralności – mówiąc to, rozejrzał się dookoła, gdzie jak okiem sięgnąć rozciągały się połacie soczystej, zielonej trawy, a gdzieniegdzie pojawiły się również drzewa.

Odwrócił się i już miał zamiar odejść, gdy odezwał się Dumledore:

– Nicolasie, zapomniałeś im przekazać informację o tym, w jakiej formie istnienia się teraz znajdują!

– Myślałem, że to oczywiste – rzekł Flamel z wyraźnym zniecierpliwieniem. – Zatrzymaliśmy was w pół drogi. Jesteście po trochu duchami i żyjącymi czarodziejami. Samą siłą woli możecie stać się niewidzialni dla śmiertelników i raczej w tej formie spędzicie większość pożyczonego wam czasu. Możecie przenikać przez ściany, ale jesteście w stanie podnosić na przykład przedmioty. To połączenie ducha, poltergeista i śmiertelnika. Prawda, że genialne? – zapytał z iskrą w oku.  – Swoje możliwości odkryjecie i udoskonalicie z czasem, nie będę wam teraz przynudzał, ale jeżeli będziecie potrzebować pomocy, wystarczy, że nas wyraźnie zawołacie. Więc jak? Zgadzacie się?

– A co z naszą umową? – przypomniał sobie Malfoy.

– Sam pan rozumie, panie Malfoy, że ot tak, po prostu nie możecie sobie wrócić do dawnego życia. Jeżeli się postaracie i dojdziecie do porozumienia, to zdążycie obejrzeć własne pogrzeby siedząc na jakiejś malowniczej chmurce. – Widząc, że Ślizgon ma zamiar coś powiedzieć, dodał: – Jednak możemy pójść na kompromis, cofniemy was do wybranego punktu waszej przeszłości i będziecie mogli przeżyć swoje przygody raz jeszcze. Tylko to będzie droga w jedną stronę i nie stworzycie przy tym swojej kopii. Nie spotkacie swojego „ja” z przeszłości jak przy zmieniaczu czasu, bo sami się nim staniecie. Oczywiście jeżeli panna Granger też jest zainteresowana takim rozwiązaniem.

– A co z przyszłością, którą teraz będziemy próbować pokierować? Co z zagrożeniem? – Hermionę korciła propozycja Flamela, jednak była ciekawa skutków ewentualnej decyzji.

– Cóż, myślę, że zmieniając przeszłość, zmienicie również przyszłość. I na odwrót.

– Nic nie rozumiem, – powiedział Malfoy – ale niech będzie. Lepszy hipogryf w garści niż miotła na drzewie.

– W rzeczy samej, panie Malfoy – uśmiechnął się Dumbledore. – A jaka jest decyzja panny Granger? – spojrzał na Hermionę.

– Panna Granger ma jeszcze pytanie – powiedziała niepewnie Hermiona.

– A to nowość – syknął Malfoy, na co ona spiorunowała go wzrokiem. – Dajesz ludziom palec, a oni wejdą ci na głowę – dokończył uchylając się przed wystrzeloną w powietrzu dłonią kobiety.

– Coś ci się przysłowia pomerdały, inteligencie za knuta – Gryfonka prychnęła w stronę Draco, a odwracając się z powrotem do przyglądających im się starców, zapytała: – Dlaczego akurat NAM pokazaliście tę przepowiednię?

– Bardzo dobrze, panno Granger. Ale odpowiedź ma pani w swoim sercu.
Nim Hermiona zdążyła zapytać o coś jeszcze, starsi mężczyźni rozpłynęli się w powietrzu, zostawiając ją z mętlikiem w głowie.

***
Krajobraz znowu zrobił się dosyć neutralny co kobieta uznała za znak. Zaczęła maszerować w tę i z powrotem zastanawiając się, czy jej przypuszczenia mogą być prawdziwe.
Ale jak? – myślała. – Nawet jeśli… to przecież… nie, na pewno coś pokręciłam. Spojrzała zagadkowym wzrokiem na Malfoya, który siedział patrząc  nieobecnym wzrokiem w przestrzeń. – Może właśnie teraz przyszedł czas na prawdę?

Draco Malfoy czuł się przytłoczony informacjami jakie na niego spadły, ale jedyne o czym teraz myślał, to do jakiego momentu w życiu chciałby się cofnąć, gdy już skończy się ta szopka. Przed oczami przemykały wspomnienia z jego dorosłego życia. Ciągłe nieporozumienia z Golden Trio, małżeństwo z Astorią, liczne zdrady, kłótnie z synem… nie, tu nie miał czego szukać. Nagle coś mu się przypomniało.

– Może i nie są śliczne, ale to nie znaczy, że są bezużyteczne – warknęła Hermiona, a on wiedział, że jej z pozoru niewinna wypowiedź, wcale nie dotyczyła sklątek tego przygłupa, Hagrida, ale rozmowy jaką niechcący usłyszała, gdy Nott zapytał o jego relację z Granger. Boczyła się na niego przez kilka miesięcy i karała na każdym kroku. Gdy kilka tygodni po tym wydarzeniu usłyszał Weasleya pytającego ją o to z kim idzie na bal, wrósł w podłogę. Miał nadzieję, że pójdzie z nim! To byłaby doskonała okazja by obwieścić wszystkim to co między nimi się działo. Nim ugryzł się w język, już wypluwał tekst o łopatozębej szlamie. Nazwała go wtedy tchórzofertką i wcale nie miało to związku z zajściem jakie zafundował mu Moody. Tchórz – tak, był nim. Stracił kolejną szansę. Widział zawód w jej oczach. Musiał pogodzić się z tym, że jego Granger, pójdzie na bal z kimś innym. Jedyną pociechą był fakt, że tym kimś nie był Weasley.

Gdy zobaczył ją u boku Kruma, miał ochotę zmiażdżyć to co akurat było pod ręką, a była to dłoń Parkinson. Patrzył oczarowany na Hermionę i nie mógł wydusić z siebie nawet słowa. Niebieska suknia, cieniowana od góry tak, że dół był w kolorze kości słoniowej, zakończona bogatym upięciem w sposób, który sprawiał, że Hermiona wyglądała jak bogini stąpająca wśród obłoków. Jego bogini, która szła pod rękę z innym. Wyglądała na radosną, a on czuł, że przegrał tę bitwę. Znowu.

– Hej, nad czym tak myślisz? – wynurzył się ze wspomnień słysząc głos Granger.

– O tobie. Źle... – zaczął niepewnie.

– Myślisz o mnie źle? Nie szkodzi, ja nie myślę o tobie wcale! – twarz Hermiony przybrała purpurowy odcień, a ona sama odwróciła się i pomaszerowała kilka kroków do przodu.

– Nie powiedziałem, że źle… – zniecierpliwił się mężczyzna.

– Powiedziałeś!

– Ale nie w tym sensie, że myślę źle o tobie. Czemu zawsze wszystko nadinterpretujesz? – zapytał z pretensją Malfoy.

– To o czym myślałeś? – spytała podejrzliwie Gryfonka ignorując pytanie, które kiedyś słyszała dosyć często. Podeszła z powrotem do Ślizgona.

– O tym co było i jak źle wszystko wyszło. O nas – przyznał z rezygnacją w głosie.


– Nie masz nic lepszego do roboty? Nigdy nie było nas. Tak naprawdę. Byłeś zbyt wielkim tchórzem – parsknęła kobieta.

– Nie oceniaj mnie. Urodziłem się po to, żeby być zajebisty, a nie idealny  spróbował zażartować.

– Nie martw się, do ideału ci bardzo daleko.

– I to oczywiście moja wina?! – Draco poderwał się na równe nogi. Ta rozmowa wyraźnie wytrącała go z równowagi.

– A co? Czujesz się niewinny? – prychnęła Hermiona.

– Dla ciebie brak dowodów winy, to dowód winy, więc tracimy tylko czas! – stwierdził mocno już zdenerwowany.

– Jasne. Idź sobie, po co mamy rozmawiać! – krzyknęła widząc odwracającego się do niej plecami Ślizgona.

– Ty to nazywasz rozmową? – zapytał zatrzymując się w miejscu i odkręcając powoli. – No, ale dobrze. Uspokójmy się i może wreszcie mi powiesz co takiego złego ci zrobiłem? – podszedł i z powrotem usiadł na białym kamieniu.

– Byłeś niezdecydowany. Zawsze byłam dla ciebie jedną z opcji… – zaczęła żałośnie, siadając nieopodal.

– Nieprawda, zawsze byłaś najważniejsza! – warknął, ale na widok jej miny głos mu złagodniał. – Ale nie chciałaś w to wierzyć. Wtedy gdy spotkaliśmy się ostatni raz, gdy uciekłaś… myślałem, że moje życie się skończyło. Wolałaś być wierna swoim zasadom niż mi – powiedział z wyrzutem.

– Zasadę mam tylko jedną. Nie okłamuję kogoś, kto mi ufa i nie ufam komuś, kto mnie okłamał! – Hermionę nawiedziły wspomnienia i nie potrafiła dłużej zachować spokoju.

– Nie okłamałem cię! Czy ty nie możesz przyjąć wreszcie tego do wiadomości? – tym razem Draco starał się jeszcze panować nad sytuacją.

– Tak? To dlaczego po tym wszystkim chodziłeś z miną zadowolonego kota? Jakoś nie wyglądałeś na takiego, co się przejął moim odejściem i sugestią małżeństwa z Astorią skoro to ona zaszła w ciążę! – Hermiona założyła ręce na piersi i wpatrywała się w niego z wyrazem zaciętości wymalowanym na twarzy.

– Uśmiechałem się, bo to dezorientuje ludzi – mówił cierpliwym tonem, jakby wyłuszczał wyjątkowo oczywistą rzecz. – Jest to prostsze niż wytłumaczenie im, co zabija cię od środka. Przecież ci tłumaczyłem, że podano mi amortencję. Nie byłem sobą, ale skoro spłodziłem dziecko, nawet nieświadomie, czułem się za nie odpowiedzialny! Co twoim zdaniem miałem zrobić? Wtedy to ty byłaś niezdecydowana. Chciałaś żebym cię kochał namiętnie, ale bez wzdychania i jęków, które słychać przez ściany. Żebym był dyskretny wtedy, gdy wymaga tego sytuacja, żebym stał się dojrzały i stateczny, tak jak inni ludzie. Wiesz, że nie potrafiłem. To wszystko było za mną, nie chciałem już się ukrywać! Chciałem cię kochać do szaleństwa, do zatracenia i… do cholery! – znowu wstał, tym razem żywo gestykulując.

– Wiesz, że się bałam! – krzyknęła stłumionym od płaczu głosem.

– I to niby ja byłem tchórzem? Idź do diabła, Granger!

– Są takie dni, że chętnie bym do niego poszła, ale wtedy nawet on udaje, że mnie nie zna – roześmiała się smutno. Spojrzał na nią uważnie. Widział jak żałośnie teraz wygląda z mieszanką emocji i łzami wolno płynącymi po policzkach. Siedziała skulona, mała, bezbronna.

– Przepraszam – podszedł do niej i kucnął naprzeciwko.  – Zmieniłaś się – dodał cicho.

– Tak – przyznała po prostu. Trwała dalej w ciszy zastanawiając się nad tym, czy chce mu powiedzieć to, co ciążyło jej w sercu od lat, choć sama się do tego nie przyznawała. Słyszała gdzieś, jak ktoś zapewniał o pomyłce tych, którzy wyobrażają sobie, że miłość rodzi się przez długi okres wspólnego życia i znajomości. On twierdził, że prawdziwa miłość jest córką duchowego porozumienia, które albo pojawia się od razu, albo wcale. Teraz wiedziała, że to prawda.

– Wiesz? – usłyszała po chwili. – Zanim cię poznałem, ale tak naprawdę, wtedy gdy byłem wystarczająco dorosły, by to przyznać – umilkł na chwilę, żeby zaraz potem kontynuować. – Więc…

– Nie zaczyna się zdania od więc – uśmiechnęła się, nieśmiało patrząc mu w oczy, którymi on teraz przewrócił.

– Zanim cię poznałem, nie wiedziałem, co to znaczy spojrzeć na kogoś i po prostu się uśmiechać, tak bez powodu. Chcę żebyś wiedziała, że pragnąłem zapomnieć, ale nigdy mi się to nie udało. Żałuję, bo ty chyba zapomniałaś, poznałaś wreszcie idealnego faceta – spuścił głowę, wstał i odszedł z rękami w kieszeniach. Podniosła się delikatnie z kamienia, podeszła i stając u boku Draco, wyciągnęła rękę, by pierwszy raz od wielu lat, położyć ją na jego ramieniu.

– Dla mnie idealny mężczyzna to taki, który może być wszędzie, ale woli być przy mnie, Draco. – Nabrała powietrza w płuca, bo jej oddech nagle stał się krótki i urywany. Po chwili zdecydowała się mówić dalej. – Ty nim byłeś, ale wtedy tego nie doceniłam. Miałam dwadzieścia pięć lat, chciałam być wolna, nie chciałam poświęcać wszystkiego dla kogoś, kto nie umiał się dopasować, pójść na kompromis, zaakceptować moich przyjaciół. Ale nigdy nie odzyskałam wolności. Nie, nie żałuję tego co się stało potem  dodała po chwili zastanowienia, jakby właśnie w tym momencie podjęła ostateczną decyzję.  Żałuję tego co było tuż przed.

Odwrócił się do niej z żalem i odrobiną rozpaczy malującymi się w oczach.

– Ja nigdy nie żałowałem – zapewnił. – Nigdy. Choć to był ostatni raz w twoich ramionach i potem czekał na mnie tylko ból, nie żałowałem.

– Źle mnie zrozumiałeś. Żałuję, że przedtem ci nie uwierzyłam, ale nie żałuję tego co działo się dalej.

– A co się działo? – zapytał chcąc być uprzejmym, jednak bez zainteresowania.

– Spotkało mnie największe szczęście, największa radość. Zyskałam bezcenny skarb, który zmienił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Przepełnił je miłością, czułością i troską o innego człowieka.

– Nie uważasz, że to kiepski moment na opowiadanie o swoim szczęściu w miłości? – odezwał się Draco. Czuł rezygnację. Chciał jej powiedzieć, że przez te wszystkie lata żałował swoich decyzji, które doprowadziły do utraty miłości jego życia. Do utraty jej miłości i zaufania. Do utraty Hermiony Granger. Jednak jej to nie interesowało, ona po rozstaniu z nim była szczęśliwa u boku innego.

– Myślę, że to jedyny, właściwy moment. Kate jest twoją córką, Draco…



CDN...




12 komentarzy:

  1. Zaskakująca końcówka! I ogólnie zadziwiająca część, kto by pomyślał, że Draco i Hermiona byli kiedyś razem? Jestem w miłym szoku :D Czekam na więcej :)

    PS. Tekst Flamela - "niewypowiedziane słowa zalegają niczym beton" - perełka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że Ci się podobało i jeszcze lepiej, że zaskoczyłam! Co do Flamela, na początku była "cisza odbijająca się od betonowej dżungli niewypowiedzianych słów", ale stwierdziłam, że to przekombinowane. Wykorzystam betonową dżungle gdzie indziej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżungla też spoko, ale jednak Twoje przekształcenie bardziej przypadło mi do gustu :D

      Usuń
    2. Dżungla też moja, choć nie wiem czy autorska, bo zapewne, ktoś już kiedyś to wymyślił ^^

      Usuń
  3. Końcówka mega zaskakująca, jak właściwie cała ta część, ponieważ 2 poprzednie nie zdradzały niczego więcej, żadnym zażyłośći między naszymi bohaterami. Ale to miłe zaskoczenie, takie kawałki, które opowiadają o dawnej miłości D i H przeważnie przypadają mi do gustu:)
    Czekam na kolejną część (bo chyba takowa będzie, prawda?) i życzę weny!
    Ściskam!
    Z.
    [nic-nie-jest-proste-scorose.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja się cieszę, że udało mi się Was zaskoczyć :D

      Usuń
  4. nie przeczytane, ale chcę Ci powiedzieć, że trzeba przedłużyć te paski gdzie widnieje autor, data i komentarze : ) + może zmniejszyć tekst o jedno oczko, bo mega duży jest^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu paski chcesz przedłużyć? :( Tekst zaraz spróbuje, ale on "fika" jak chce, w każdym poście inny :(

      Usuń
  5. Ja chce kolejna część czuje niedosyt muszę nadrobić Twojego bloga bo dawno nie byłam pozdrawiam Majka villemo linde

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,wracaj do nas z kolejną częscią.My czekaaaaammmmmmmyyyyyy!
    Pozdrawiam Nikola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, cieszę się, że pamiętacie :) postaram się niedługo dodać kolejną część :)

      Usuń