Kochani, za chwile przekroczę 29 000 tys. wyświetleń. DZIĘKUJĘ!!!
Zapraszam Was teraz na trzecią część miniaturki "Co nam się zdarzyło". Tradycyjnie tuż po publikacji mogą się zdarzyć literówki, które pewnie poprawię jak tylko głowa mi trochę odetchnie od tego tekstu.
EDIT: Mój mąż się zaofiarował przeczytać wcześniej, więc może szybciej ogarnę. Dzieci śpią to czasu troszkę jest :D
Miłego czytania!
Cz.III
Czasami najprostsze
rozwiązania są najmniej oczywiste.
***
– A co to niby miało być?
– zapytał zdziwiony Malfoy.
– Ale ty jesteś
ograniczony. To chyba oczywiste, że przepowiednia. I z tego co rozumiem, to
mamy znaleźć jakąś dziewczynę i pomóc jej się związać z… jak to było?
– Synem jej oblubieńca –
podpowiedział uprzejmie Dumledore, przyglądając się badawczo kobiecie.
– A właśnie. No i on
powinien być skaldem – mówiła dalej Hermiona.
– Skaldem? A co to
takiego? Coś ze skalpowaniem?
– Och, Malfoy!
Skretyniałeś już do reszty! – fuknęła kobieta.
– Sama jesteś kretynką! – odwarknął Draco, a krajobraz wokół nich wyraźnie pozieleniał.
– Słucham?! – pozornie
uprzejmym tonem zapytała Gryfonka.
– Uważaj, Draco –
uśmiechnął się Dumbledore postanawiając wkroczyć do akcji. – Kiedy
kobieta pyta „słucham?!” to nie dlatego, że cię nie usłyszała. Ona daje ci szansę,
żebyś zmienił swoje zdanie. Proszę panno Granger, niech pani podejdzie bliżej
pana Malfoya.
– Nie jestem pewna czy to
dobry pomysł, profesorze. Stare chińskie przysłowie mówi, że nie należy
podchodzić do byka z przodu, do konia z tyłu, a do idioty w ogóle.
– Zanim coś powiesz,
upewnij się, czy twój język jest podłączony do mózgu – odciął się Malfoy, a
krajobraz wokół nich znowu zaczął się zmieniać.
– Mam już ciebie dość!
Zaraz wyjdę z siebie!
– Nie rób tego, trzeba
szanować swoje towarzystwo – upomniał ją z sarkazmem Malfoy.
– Nie mam zamiaru więcej
się do ciebie odzywać – stwierdziła wyniosłym tonem Granger.
– Ludzie powinni ze sobą
rozmawiać – rzekł Flamel. – Milczenie rodzi milczenie i wreszcie nastaje cisza,
a niewypowiedziane słowa zalegają niczym beton. Chciałbym, żebyście przed
wyjaśnieniem wszystkiego porozmawiali ze sobą, skoro już się tego
nauczyliście.
– No powiedzmy – mruknął
pod nosem Dumbledore.
– Rzucę na was teraz
zaklęcie łączące – kontynuował Flamel – abyście nie mogli oddalić się od siebie
w trakcie wykonywania zadania. Musicie wybaczyć, ale nasze zaufanie do was jest
mocno ograniczone. Zachowujecie się chwilami jak dzieci. Zachęcam raz jeszcze
do rozmowy, ona wskaże wam dalszą drogę jaką powinniście przebyć, żeby
przepowiednia miała szansę się spełnić. Pamiętajcie też, że początek ma ona w
neutralności – mówiąc to, rozejrzał się dookoła, gdzie jak okiem sięgnąć rozciągały się połacie soczystej, zielonej trawy, a gdzieniegdzie pojawiły się również drzewa.
Odwrócił się i już miał
zamiar odejść, gdy odezwał się Dumledore:
– Nicolasie, zapomniałeś
im przekazać informację o tym, w jakiej formie istnienia się teraz znajdują!
– Myślałem, że to
oczywiste – rzekł Flamel z wyraźnym zniecierpliwieniem. – Zatrzymaliśmy was w
pół drogi. Jesteście po trochu duchami i żyjącymi czarodziejami. Samą
siłą woli możecie stać się niewidzialni dla śmiertelników i raczej w tej formie
spędzicie większość pożyczonego wam czasu. Możecie przenikać przez ściany, ale
jesteście w stanie podnosić na przykład przedmioty. To połączenie ducha,
poltergeista i śmiertelnika. Prawda, że genialne? – zapytał z iskrą w oku. – Swoje możliwości odkryjecie i
udoskonalicie z czasem, nie będę wam teraz przynudzał, ale jeżeli będziecie
potrzebować pomocy, wystarczy, że nas wyraźnie zawołacie. Więc jak? Zgadzacie
się?
– A co z naszą umową? –
przypomniał sobie Malfoy.
– Sam pan rozumie, panie Malfoy, że ot tak, po prostu nie możecie sobie wrócić do dawnego życia. Jeżeli
się postaracie i dojdziecie do porozumienia, to zdążycie obejrzeć własne
pogrzeby siedząc na jakiejś malowniczej chmurce. – Widząc, że Ślizgon ma zamiar
coś powiedzieć, dodał: – Jednak możemy pójść na kompromis, cofniemy was do
wybranego punktu waszej przeszłości i będziecie mogli przeżyć swoje przygody raz jeszcze.
Tylko to będzie droga w jedną stronę i nie stworzycie przy tym swojej kopii.
Nie spotkacie swojego „ja” z przeszłości jak przy zmieniaczu czasu, bo sami się nim staniecie. Oczywiście
jeżeli panna Granger też jest zainteresowana takim rozwiązaniem.
– A co z przyszłością,
którą teraz będziemy próbować pokierować? Co z zagrożeniem? – Hermionę korciła
propozycja Flamela, jednak była ciekawa skutków ewentualnej decyzji.
– Cóż, myślę, że
zmieniając przeszłość, zmienicie również przyszłość. I na odwrót.
– Nic nie rozumiem, –
powiedział Malfoy – ale niech będzie. Lepszy hipogryf w garści niż miotła na
drzewie.
– W rzeczy samej, panie
Malfoy – uśmiechnął się Dumbledore. – A jaka jest decyzja panny Granger? –
spojrzał na Hermionę.
– Panna Granger ma jeszcze
pytanie – powiedziała niepewnie Hermiona.
– A to nowość – syknął
Malfoy, na co ona spiorunowała go wzrokiem. – Dajesz ludziom palec, a oni wejdą
ci na głowę – dokończył uchylając się przed wystrzeloną w powietrzu dłonią kobiety.
– Coś ci się przysłowia
pomerdały, inteligencie za knuta – Gryfonka prychnęła w stronę Draco, a
odwracając się z powrotem do przyglądających im się starców, zapytała: –
Dlaczego akurat NAM pokazaliście tę przepowiednię?
– Bardzo dobrze, panno
Granger. Ale odpowiedź ma pani w swoim sercu.
Nim Hermiona zdążyła
zapytać o coś jeszcze, starsi mężczyźni rozpłynęli się w powietrzu, zostawiając
ją z mętlikiem w głowie.
***
Krajobraz
znowu zrobił się dosyć neutralny co kobieta uznała za znak. Zaczęła maszerować
w tę i z powrotem zastanawiając się, czy jej przypuszczenia mogą być prawdziwe.
Ale jak? – myślała. – Nawet jeśli… to przecież… nie, na pewno coś pokręciłam. Spojrzała zagadkowym wzrokiem na Malfoya, który siedział patrząc nieobecnym wzrokiem w przestrzeń. – Może właśnie teraz przyszedł czas na prawdę?
Ale jak? – myślała. – Nawet jeśli… to przecież… nie, na pewno coś pokręciłam. Spojrzała zagadkowym wzrokiem na Malfoya, który siedział patrząc nieobecnym wzrokiem w przestrzeń. – Może właśnie teraz przyszedł czas na prawdę?
Draco
Malfoy czuł się przytłoczony informacjami jakie na niego spadły, ale jedyne o
czym teraz myślał, to do jakiego momentu w życiu chciałby się cofnąć, gdy już
skończy się ta szopka. Przed oczami przemykały wspomnienia z jego dorosłego
życia. Ciągłe nieporozumienia z Golden Trio, małżeństwo z Astorią, liczne
zdrady, kłótnie z synem… nie, tu nie miał czego szukać. Nagle coś mu się
przypomniało.
– Może i nie są śliczne,
ale to nie znaczy, że są bezużyteczne – warknęła Hermiona, a on wiedział, że
jej z pozoru niewinna wypowiedź, wcale nie dotyczyła sklątek tego przygłupa,
Hagrida, ale rozmowy jaką niechcący usłyszała, gdy Nott zapytał o jego relację
z Granger. Boczyła się na niego przez kilka miesięcy i karała na każdym kroku.
Gdy kilka tygodni po tym wydarzeniu usłyszał Weasleya pytającego ją o to z kim
idzie na bal, wrósł w podłogę. Miał nadzieję, że pójdzie z nim! To byłaby
doskonała okazja by obwieścić wszystkim to co między nimi się działo. Nim
ugryzł się w język, już wypluwał tekst o łopatozębej szlamie. Nazwała go wtedy
tchórzofertką i wcale nie miało to związku z zajściem jakie zafundował mu
Moody. Tchórz – tak, był nim. Stracił kolejną szansę. Widział zawód w jej
oczach. Musiał pogodzić się z tym, że jego Granger, pójdzie na bal z kimś
innym. Jedyną pociechą był fakt, że tym kimś nie był Weasley.
Gdy
zobaczył ją u boku Kruma, miał ochotę zmiażdżyć to co akurat było pod ręką, a
była to dłoń Parkinson. Patrzył oczarowany na Hermionę i nie mógł wydusić z
siebie nawet słowa. Niebieska suknia, cieniowana od góry tak, że dół był w
kolorze kości słoniowej, zakończona bogatym upięciem w sposób, który sprawiał,
że Hermiona wyglądała jak bogini stąpająca wśród obłoków. Jego bogini, która
szła pod rękę z innym. Wyglądała na radosną, a on czuł, że przegrał tę bitwę.
Znowu.
– Hej, nad czym tak
myślisz? – wynurzył się ze wspomnień słysząc głos Granger.
– O tobie. Źle... – zaczął
niepewnie.
– Myślisz o mnie źle? Nie
szkodzi, ja nie myślę o tobie wcale! – twarz Hermiony przybrała purpurowy
odcień, a ona sama odwróciła się i pomaszerowała kilka kroków do przodu.
– Nie powiedziałem, że
źle… – zniecierpliwił się mężczyzna.
– Powiedziałeś!
– Ale nie w tym sensie, że
myślę źle o tobie. Czemu zawsze wszystko nadinterpretujesz? – zapytał z pretensją Malfoy.
– To o czym myślałeś? –
spytała podejrzliwie Gryfonka ignorując pytanie, które kiedyś słyszała dosyć często. Podeszła z powrotem do Ślizgona.
– O tym co było i jak źle
wszystko wyszło. O nas – przyznał z rezygnacją w głosie.
– Nie masz nic lepszego do
roboty? Nigdy nie było nas. Tak naprawdę. Byłeś zbyt wielkim tchórzem –
parsknęła kobieta.
– Nie oceniaj mnie.
Urodziłem się po to, żeby być zajebisty, a nie idealny – spróbował zażartować.
– Nie martw się, do ideału
ci bardzo daleko.
– I to oczywiście moja
wina?! – Draco poderwał się na równe nogi. Ta rozmowa wyraźnie wytrącała go z
równowagi.
– A co? Czujesz się
niewinny? – prychnęła Hermiona.
– Dla ciebie brak dowodów
winy, to dowód winy, więc tracimy tylko czas! – stwierdził mocno już
zdenerwowany.
– Jasne. Idź sobie, po co
mamy rozmawiać! – krzyknęła widząc odwracającego się do niej plecami Ślizgona.
– Ty to nazywasz rozmową?
– zapytał zatrzymując się w miejscu i odkręcając powoli. – No, ale dobrze.
Uspokójmy się i może wreszcie mi powiesz co takiego złego ci zrobiłem? –
podszedł i z powrotem usiadł na białym kamieniu.
– Byłeś niezdecydowany.
Zawsze byłam dla ciebie jedną z opcji… – zaczęła żałośnie, siadając nieopodal.
– Nieprawda, zawsze byłaś
najważniejsza! – warknął, ale na widok jej miny głos mu złagodniał. – Ale nie chciałaś w to
wierzyć. Wtedy gdy spotkaliśmy się ostatni raz, gdy uciekłaś… myślałem, że moje
życie się skończyło. Wolałaś być wierna swoim zasadom niż mi – powiedział z
wyrzutem.
– Zasadę mam tylko jedną.
Nie okłamuję kogoś, kto mi ufa i nie ufam komuś, kto mnie okłamał! – Hermionę
nawiedziły wspomnienia i nie potrafiła dłużej zachować spokoju.
– Nie okłamałem cię! Czy
ty nie możesz przyjąć wreszcie tego do wiadomości? – tym razem Draco starał się
jeszcze panować nad sytuacją.
– Tak? To dlaczego po tym
wszystkim chodziłeś z miną zadowolonego kota? Jakoś nie wyglądałeś na takiego,
co się przejął moim odejściem i sugestią małżeństwa z Astorią skoro to ona zaszła w
ciążę! – Hermiona założyła ręce na piersi i wpatrywała się w niego z wyrazem
zaciętości wymalowanym na twarzy.
– Uśmiechałem się, bo to
dezorientuje ludzi – mówił cierpliwym tonem, jakby wyłuszczał wyjątkowo
oczywistą rzecz. – Jest to prostsze niż wytłumaczenie im, co zabija cię od środka.
Przecież ci tłumaczyłem, że podano mi amortencję. Nie byłem sobą, ale skoro
spłodziłem dziecko, nawet nieświadomie, czułem się za nie odpowiedzialny! Co
twoim zdaniem miałem zrobić? Wtedy to ty byłaś niezdecydowana. Chciałaś żebym
cię kochał namiętnie, ale bez wzdychania i jęków, które słychać przez ściany.
Żebym był dyskretny wtedy, gdy wymaga tego sytuacja, żebym stał się dojrzały i
stateczny, tak jak inni ludzie. Wiesz, że nie potrafiłem. To wszystko było za
mną, nie chciałem już się ukrywać! Chciałem cię kochać do szaleństwa, do
zatracenia i… do cholery! – znowu wstał, tym razem żywo gestykulując.
– Wiesz, że się bałam! –
krzyknęła stłumionym od płaczu głosem.
– I to niby ja byłem
tchórzem? Idź do diabła, Granger!
– Są takie dni, że chętnie
bym do niego poszła, ale wtedy nawet on udaje, że mnie nie zna – roześmiała się
smutno. Spojrzał na nią uważnie. Widział jak żałośnie teraz wygląda z mieszanką
emocji i łzami wolno płynącymi po policzkach. Siedziała skulona, mała,
bezbronna.
– Przepraszam – podszedł
do niej i kucnął naprzeciwko. – Zmieniłaś się – dodał cicho.
– Tak – przyznała po prostu. Trwała
dalej w ciszy zastanawiając się nad tym, czy chce mu powiedzieć to, co ciążyło
jej w sercu od lat, choć sama się do tego nie przyznawała. Słyszała gdzieś, jak
ktoś zapewniał o pomyłce tych, którzy wyobrażają sobie, że miłość rodzi się
przez długi okres wspólnego życia i znajomości. On twierdził, że prawdziwa
miłość jest córką duchowego porozumienia, które albo pojawia się od razu, albo
wcale. Teraz wiedziała, że to prawda.
– Wiesz? – usłyszała po
chwili. – Zanim cię poznałem, ale tak naprawdę, wtedy gdy byłem wystarczająco
dorosły, by to przyznać – umilkł na chwilę, żeby zaraz potem kontynuować. –
Więc…
– Nie zaczyna się zdania
od więc – uśmiechnęła się, nieśmiało patrząc mu w oczy, którymi on teraz
przewrócił.
– Zanim cię poznałem, nie
wiedziałem, co to znaczy spojrzeć na kogoś i po prostu się uśmiechać, tak bez powodu.
Chcę żebyś wiedziała, że pragnąłem zapomnieć, ale nigdy mi się to nie udało.
Żałuję, bo ty chyba zapomniałaś, poznałaś wreszcie idealnego faceta – spuścił
głowę, wstał i odszedł z rękami w kieszeniach. Podniosła się delikatnie z
kamienia, podeszła i stając u boku Draco, wyciągnęła rękę, by pierwszy raz od
wielu lat, położyć ją na jego ramieniu.
– Dla mnie idealny
mężczyzna to taki, który może być wszędzie, ale woli być przy mnie, Draco. – Nabrała powietrza w płuca, bo jej oddech nagle stał się krótki i urywany. Po chwili zdecydowała się mówić dalej. – Ty
nim byłeś, ale wtedy tego nie doceniłam. Miałam dwadzieścia pięć lat, chciałam
być wolna, nie chciałam poświęcać wszystkiego dla kogoś, kto nie umiał się
dopasować, pójść na kompromis, zaakceptować moich przyjaciół. Ale nigdy nie
odzyskałam wolności. Nie, nie żałuję tego co się stało potem – dodała po chwili zastanowienia, jakby właśnie w tym momencie podjęła ostateczną decyzję. – Żałuję tego co
było tuż przed.
Odwrócił się do niej z
żalem i odrobiną rozpaczy malującymi się w oczach.
– Ja nigdy nie żałowałem –
zapewnił. – Nigdy. Choć to był ostatni raz w twoich ramionach i potem czekał na
mnie tylko ból, nie żałowałem.
– Źle mnie zrozumiałeś.
Żałuję, że przedtem ci nie uwierzyłam, ale nie żałuję tego co działo się dalej.
– A co się działo? –
zapytał chcąc być uprzejmym, jednak bez zainteresowania.
– Spotkało mnie największe
szczęście, największa radość. Zyskałam bezcenny skarb, który zmienił moje życie o sto
osiemdziesiąt stopni. Przepełnił je miłością, czułością i troską o innego
człowieka.
– Nie uważasz, że to
kiepski moment na opowiadanie o swoim szczęściu w miłości? – odezwał się Draco.
Czuł rezygnację. Chciał jej powiedzieć, że przez te wszystkie lata żałował
swoich decyzji, które doprowadziły do utraty miłości jego życia. Do utraty jej
miłości i zaufania. Do utraty Hermiony Granger. Jednak jej to nie interesowało,
ona po rozstaniu z nim była szczęśliwa u boku innego.
– Myślę, że to jedyny,
właściwy moment. Kate jest twoją córką, Draco…
CDN...
Zaskakująca końcówka! I ogólnie zadziwiająca część, kto by pomyślał, że Draco i Hermiona byli kiedyś razem? Jestem w miłym szoku :D Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńPS. Tekst Flamela - "niewypowiedziane słowa zalegają niczym beton" - perełka <3
Super, że Ci się podobało i jeszcze lepiej, że zaskoczyłam! Co do Flamela, na początku była "cisza odbijająca się od betonowej dżungli niewypowiedzianych słów", ale stwierdziłam, że to przekombinowane. Wykorzystam betonową dżungle gdzie indziej :D
OdpowiedzUsuńDżungla też spoko, ale jednak Twoje przekształcenie bardziej przypadło mi do gustu :D
UsuńDżungla też moja, choć nie wiem czy autorska, bo zapewne, ktoś już kiedyś to wymyślił ^^
UsuńKońcówka mega zaskakująca, jak właściwie cała ta część, ponieważ 2 poprzednie nie zdradzały niczego więcej, żadnym zażyłośći między naszymi bohaterami. Ale to miłe zaskoczenie, takie kawałki, które opowiadają o dawnej miłości D i H przeważnie przypadają mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część (bo chyba takowa będzie, prawda?) i życzę weny!
Ściskam!
Z.
[nic-nie-jest-proste-scorose.blogspot.com]
Ależ ja się cieszę, że udało mi się Was zaskoczyć :D
Usuńnie przeczytane, ale chcę Ci powiedzieć, że trzeba przedłużyć te paski gdzie widnieje autor, data i komentarze : ) + może zmniejszyć tekst o jedno oczko, bo mega duży jest^^
OdpowiedzUsuńCzemu paski chcesz przedłużyć? :( Tekst zaraz spróbuje, ale on "fika" jak chce, w każdym poście inny :(
UsuńJa chce kolejna część czuje niedosyt muszę nadrobić Twojego bloga bo dawno nie byłam pozdrawiam Majka villemo linde
OdpowiedzUsuńPostaram się niebawem dodać kolejną część :)
UsuńHej,wracaj do nas z kolejną częscią.My czekaaaaammmmmmmyyyyyy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nikola
Hej, cieszę się, że pamiętacie :) postaram się niedługo dodać kolejną część :)
Usuń