21 sierpnia 2015

Szach i mat, Kochanie XIX

Witajcie, szybko zamieszczam rozdział XIX, ponieważ zdecydowana większość tekstu jest wierną kopią oryginału do którego odnośnik znajdziecie na końcu. Nie znoszę tych fragmentów w których niewiele mogę zmienić czy dopisać, ale końcówka tej historii jest tak urocza, że narażając się na krytykę z Waszej strony, postanowiłam jednak niczego nie zmieniać. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Musze przyznać, że nie mogę się doczekać zakończenia tej historii i nie sadzę abym jeszcze kiedyś w ten sposób pisała opowiadanie, choćby nie wiem jak świetną fabułę miało przedstawiać. Podkreślam to często i po zakończeniu SimK grubą kreską oddzielę się od pracy odtwórczej na podstawie jakichś książek/filmów. Pewnie pomysły nadal będę z nich czerpać, tym bardziej, że w scenach erotycznych oraz brutalnych czuję się kiepsko, więc zapewne jeszcze niejeden opis częściowo wykorzystam, jednak resztę treści wolę tworzyć sama, nie oglądając się na oryginał i nie pilnując aby czegoś nie zniszczyć. Jednocześnie podziwiam osoby, które potrafią trzymać się wyznaczonych przez innych ram. Ja nie umiem :(

Zapraszam!



Rozdział XIX

            Hermiona czuła się nieszczęśliwa. Nie wiedziała co zrobiła źle, ale jej stosunki z Draco znacznie się pogorszyły. Otwartej wrogości ze strony męża, co prawda nie doznawała, ale przyglądał jej się z dziwnym wyrazem twarzy i każdą próbę rozmowy zbywał wyniosłym milczeniem lub nic nieznaczącymi półsłówkami. Nie wiedząc co ma począć, miotana sprzecznymi uczuciami oraz awersją do Tomasa, który nie rozumiał jej zmiennych nastrojów, postanowiła udać się do Londynu. Planowała zatrzymać się na kilka dni u Harry’ego, który wrócił już od Dursleyów. Wiedziała, że jej przyjaciel, choć sam ma problemy z odnalezieniem w obecnym życiu, przyjmie ją z otwartymi ramionami. Przez pierwsze kilka dni, była z nim jego ciotka, ale z tego co mówił Ron, już wyjechała, choć wymogła wcześniej na Harrym przyrzeczenie, że jak tylko ten będzie potrzebował pomocy, natychmiast ją zawiadomi. Dudley, z racji tego, że mieszkał bliżej, wpadał do Harry’ego minimum dwa razy w tygodniu, aby sprawdzić czy jego kuzynowi nic nie brakuje. Nie brakowało, przynajmniej z pozoru.

            Hermiona, choć początkowo planowała kilkudniową wizytę, spędziła u Harry’ego dwa tygodnie, podczas których mogła wreszcie wyrzucić z siebie wszystko co jej doskwierało, jednocześnie będąc też wsparciem dla przyjaciela, który niedawno zaczął dopytywać się o Ginny. Kobieta nie wiedząc co innego miałaby uczynić, więc po uroczystej obietnicy, że się nie załamie, złożonej przez Harry’ego, opowiedziała wszystko czego dowiedziała się od Tomasa i czego sama się domyślała. Zniknięcie Ginny można już było liczyć w miesiącach, a jedyną wiadomością jaką mieli, była kartka bożonarodzeniowa i krótki liścik, z prośbą, aby rodzina jej nie szukała, bo chciałaby wszystko sobie przemyśleć i poukładać. Nie podała adresu zwrotnego, a sowa która wiadomość przyniosła, odleciała nim ktokolwiek zdołał pomyśleć o zatrzymaniu jej. Harry dziwił się bezradności Weasleyów, bo nadal żywo pamiętał, iż Hedwiga potrafiła odnaleźć Syriusza nie znając jego dokładnego miejsca pobytu. Dopiero Ron wyjaśnił mu, że widać Ginny użyła jakiegoś zaklęcia zwodzącego, albo po prostu odsyłała sowy nie sprawdzając zawartości przesyłek jakie przynosiły. Hermiona słysząc o zachowaniu pani Weasley i widząc na własne oczy nadopiekuńczość w stosunku do Harry’ego oraz niezrozumienie postawy Ginny, wcale jej się nie dziwiła. Owszem, sama z pewnością by tak nie uczyniła, bo była typem czarodzieja, który woli rozmawiać o swoich problemach, jednak jej przyjaciółka od zawsze różniła się pod tym względem od niej samej. Długie rozmowy z Harrym uświadomiły jej natomiast jedno: kochała Draco i była o niego bardzo zazdrosna. Momenty w których myślała znowu o Tomasie, były wołaniem o zwrócenie na nią uwagi, co niestety się nie działo. Harry, widząc rozpacz i zagubienie przyjaciółki, postanowił działać. Pewnego, wyjątkowo słonecznego dnia, gdy Hermiona wybrała się z Lavender na zakupy, umówił się z Tomasem, aby wyjaśnić raz na zawsze sytuację między jego przyjaciółmi. Ze zdziwieniem stwierdził, że większość podejrzeń jakie Hermiona żywi do swojego męża, wynika ze zwykłych nieporozumień. Tomas, choć przyznał się do głębokiej przyjaźni z Draco, wyjawił mu, że ich rozmowy najczęściej dotyczą właśnie Hermiony. Wszystkie dwuznaczne sytuacje, jakich była świadkiem, wynikały z ćwiczeń jakie po kryjomu uskuteczniali razem z Draco pragnąc usprawnić powłóczoną nogę lub codziennej pielęgnacji o którą Draco wstydził się prosić Hermionę, a co wcześniej wykonywał Ron lub Albert. Harry, uspokojony słowami przyjaciela, mając wiedzę o uczuciach Hermiony, postanowił dowiedzieć się jak sprawy mają się z samym Malfoyem. Tu jak z nieba spadł Ron, który pragnąc złapać trochę oddechu od swojej partnerki, zadeklarował się pomóc. Trzej mężczyźni, za punkt honoru przyjęli prawdziwe połączenie młodych państwa Malfoy. Mieli plan.

            Harry, choć było mu dosyć niezręcznie, przeprosił Hermionę i oznajmił, że czas najwyższy, aby osobiście poszukał Ginny. Nagłe protesty Hermiony i sugestie, że może nie dać rady, odpierał dzielnie, ostatecznie jednak obiecując pozostać w stałym kontakcie z nią lub Ronem, który gorąco zapewnił, że tego dopilnuje. Hermiona, nie mając innego wyjścia, musiała wrócić do Malfoy Manor i stawić czoła swojemu małżeństwu.

            Po powrocie do domu, zaskakująco szybko wizytę złożył im Tomas, który bardziej niż zwykle okazywał atencję Hermionie z czego Draco wydawał się być niezbyt zadowolony, a gdy nerwy gospodarza domu wydawały się być napięte do ostateczności, przekazał Hermionie pozdrowienia od swojego kolegi, z którym to Hermiona miała tańczyć na przyjęciu u państwa Malfoy. Draco wyszedł trzaskając drzwiami, a Hermiona zbeształa Tomasa za brak delikatności i dyskrecji.

Po tej wizycie, Draco, który z początku dał ponieść się tęsknocie i zapomniał o ignorowaniu Hermiony, znowu chodził naburmuszony i wściekły niczym akromantula w Zakazanym Lesie.

”Od jej powrotu minął już tydzień i w końcu Hermiona nie wytrzymała. Któregoś wieczora już się mieli kłaść i Draco jak zawsze zamykał przy pomocy różdżki drzwi i okna, zapytała:

– Możesz mi, z łaski swojej, powiedzieć co się z tobą dzieje?

– O co ci chodzi? – zapytał, udając zaskoczenie.

– Od przyjęcia u Lucjusza i Narcyzy, a minęły już trzy tygodnie, zachowujesz się co najmniej dziwnie!

– Wybacz mi – powiedział. – Nie chciałem cię niepokoić.

– Oczywiście. Dlatego postanowiłeś mnie ignorować – zakpiła.

– To nie tak.

– A jak?

– Po prostu się o ciebie martwię – Draco spojrzał na nią smutnym wzrokiem.

– O mnie? Dlaczego? – Hermiona była tak zaskoczona jego słowami, że zapomniała o złości i pogardzie jakie chciała mu okazać. Draco z trudem wypowiadał słowa, starannie je dobierając:

– Bo żyjesz nienaturalnym życiem, kochanie. Uświadomiłem to sobie dopiero niedawno, na przyjęciu,  widząc, jak tańczysz z innymi mężczyznami.

Hermionie zrobiło się przykro. To było takie niesprawiedliwe, że nawet jej wola walki schowała się gdzieś głęboko.

– Żałuję, jeśli zachowywałam się nieodpowiednio. Nie miałam takiego zamiaru – powiedziała bardzo cicho.

– Nie, nie, źle mnie zrozumiałaś. Ja myślałem... Uf, nie, nie można rozmawiać o tych sprawach – Draco wyglądał na zdenerwowanego.

– Błagam cię, tylko znowu nie wychodź! Muszę wiedzieć, o co ci chodzi! Denerwuję się tym, jakbym robiła coś złego i nie umiem sobie z tym poradzić. Jeżeli cię czymś uraziłam, to przepraszam, nie miałam takiego zamiaru.

– Ależ nic takiego się nie stało! Jak możesz tak myśleć? – słysząc odpowiadającą mu ciszę, Draco się przeraził. Co on jej zrobił? Jak bardzo zniszczył jej osobowość? – Hej, gdzie jest moja Hermiona? Moja uparta Granger?

– Chyba gdzieś wyszła – uśmiechnęła się nieśmiało.

– To niech zaraz wróci – powiedział zniecierpliwiony Malfoy. – Zrozum, mi chodzi o twoje dobro.

Spojrzała na niego pytająco.

– Czy ty nie rozumiesz, co mam na myśli? – dokończył ostro.

– Nie, naprawdę nie rozumiem.

– Jesteś pełną życia, dojrzałą młodą kobietą...

– To już mówiłeś.

– Tak, ale na Merlina, Hermiono, nie możesz tego pojąć? Czy nigdy nie pragnęłaś mężczyzny?

Wreszcie wyrzucił z siebie słowa, które krążyły mu po głowie od dawna. Nawet nie od przyjęcia u rodziców, temat który poruszył gnębił go od znacznie dłużego czasu. Hermiona stała teraz jak sparaliżowana z purpurowo–czerwoną twarzą. Widząc to, Draco próbował ratować sytuację, jednak z marnym skutkiem. Brnął więc dalej i pogrążał się coraz bardziej.

– Myślę, że skoro kiedyś mogłaś rzucić się w ramiona Tomasa, musiałaś mieć... pewne... no, uczucia?

W Hermionie się zagotowało. Była tak wściekła, że w tym momencie nie była w stanie odpowiedzieć.

On nadal rozpaczliwie starał się wytłumaczyć swoje obawy, zdając sobie coraz bardziej sprawę z tego, że porusza się po niezwykle grząskim gruncie, że dotyka spraw delikatnych i kruchych jak szkło. Że za chwilę może zaprzepaścić wszystko co kiedykolwiek wspólnie zbudowali. Ich przywiązanie, szacunek i przyjaźń, zawisły w tym momencie na włosku. Malfoy stwierdził, że tonący witki się chwyta i wypalił:

– Twierdzisz przecież, że go nie kochasz. Powiedziałaś kiedyś, że po prostu „coś takiego” jest czasami konieczne.

Hermiona opadła z rezygnacją na najbliższy fotel. Nie miała siły już na nic.

– Bardzo bym chciał to wiedzieć – powiedział cicho.

– Ale dlaczego? – Nie mogła zrozumieć jego toku myślenia, czemu chciał ją tak upokorzyć? Właśnie teraz?

– Ponieważ zależy mi na tym, żeby ci było dobrze – przyznał z obawą Draco. Wiedział, że posuwa się za daleko. W życiu każdego człowieka są takie sfery, do których inni nie mają dostępu, i czuł, że właśnie jedną z tych sfer poruszył.

Rozmawiali w małym pokoju, przylegającym do obu sypialni. Hermionie z tłumionego gniewu mącił się wzrok, krew pulsowała jej w głowie, w uszach i w całym ciele. Jeszcze moment, a wybuchnę, pomyślała.

– Dopóki postępuję dyskretnie jako twoja żona i nie sprawiam kłopotów... – zaczęła siląc się na spokój.

– Nie o tym chciałem rozmawiać. Źle mnie zrozumiałaś. Nie, to ja źle wszystko zacząłem. Posłuchaj mnie, proszę. To ciebie mam na myśli, ciebie. Chcę, żebyś czuła się w pełni szczęśliwa tutaj, w Malfoy Manor. Zrobiłaś dla mnie tak wiele, ja jestem...

Nagle dotarło do niego to, co przed chwilą powiedziała Hermiona.

– Dopóki postępujesz dyskretnie, mówisz? Czy ty... czy ty masz kochanka?

Zmęczenie i udręka brzmiały w głosie Hermiony, gdy odparła:

– A jak myślisz, Draco?

– Ja… nie wiem co mam myśleć, czy to Tomas?

– Jeszcze raz wspomnisz imię tego człowieka i z tego miejsca ci oświadczam, że natychmiast się wyprowadzę! Czy ja nie mogę mieć przyjaciół? Już chyba bardziej ty jesteś w nim zakochany! Jak mogłeś w ogóle przypuszczać coś takiego?!

– Ja? Co też ci przyszło do głowy! Na wrota Azabanu, przecież tu nie chodzi o mnie! Jak mogłaś tak pomyśleć?

– Ty mogłeś, to ja chyba również! – warknęła Hermiona, tłumiąc furię, która czerwoną mgłą zasnuwała jej oczy. Draco nie spuszczał wzroku z jej twarzy.

– Zatem dajmy spokój ewentualnemu kochankowi – rzekł po chwili półgłosem, jakby pojednawczo. – I wróćmy do punktu wyjścia. Do potrzeb kobiety.

Hermiona wstrząsnęła się, nieprzyjemnie dotknięta. Pragnęła być teraz zupełnie gdzie indziej. Uciec jak najdalej. Ale dla niej nie było ucieczki, już nie. Dla niej było za późno. On nie zna miłosierdzia, pomyślała gdy Draco nadal czekał na odpowiedź.

– No, a nawet gdyby? Gdybym miała czasami takie pragnienia, to co? – syknęła ze złością. – Jak mógłbyś ty temu zaradzić?

Zwlekał przez chwilę.

– Mógłbym ci pomóc – szepnął wreszcie.

Tego Hermionie było już za wiele. Zerwała się z fotela i uciekła do swojego pokoju, stojąc tam potem długo i drżąc na całym ciele. Było jej na prawdę źle.

Nie zauważyła, że Draco wszedł za nią, dopóki nie usłyszała jego głosu.

– Czy rozumiesz teraz, dlaczego aż trzy tygodnie się zastanawiałem, zanim odważyłem się zadać ci to pytanie?

Hermiona kiwnęła głową. Tak, doskonale teraz rozumiała. On zaś z pewnym wahaniem próbował mówić dalej:

– Ty podejrzewałaś...

– Draco, proszę. To mnie tak zawstydza!

– Pytania nie powinny cię zawstydzać, kochanie. Już dawno powinniśmy porozmawiać, wyjaśnić swoje wątpliwości.

– Ale czy ty naprawdę wierzyłeś, że ja... na tym przyjęciu... miałam ochotę na któregoś z tych mężczyzn?

– Nie wierzyłem w to. Ja się tego bałem.

– Och, Draco – do Hermiony nie do końca dotarło to, co właśnie wyznał jej mąż, – myślałam, że lepiej mnie znasz!

– Zapomniałem o tym, co powiedziałaś, kiedy bałaś się, że umrę – wyjaśnił cicho, lekko zawstydzony. Dotarło do niego jakim był głupcem, jak bardzo zaślepiła go zazdrość, jak bardzo wątpił.

– Szczerze pragnę, żebyś o tym zapomniał. Ty jednak mimo wszystko zaproponowałeś, że mi pomożesz. Jak? W jaki sposób?

– Nie wdawajmy się w szczegóły. Chciałbym tylko wiedzieć: masz jakieś problemy, potrzeby?
Hermiona głośno przełknęła ślinę, wahała się długo, a potem kiwnęła w milczeniu i zawstydzona schyliła głowę.

– Jakie? Jak to odczuwasz? Chcę to wiedzieć.

– Draco, próbujesz wedrzeć się w moje najbardziej intymne sprawy! Zbyt wiele mnie to kosztuje.

– Nie, moja kochana, to nie tak. Jeśli mam ci pomóc, to muszę wiedzieć, czego pragniesz. Ja nie znam uczuć kobiet. Nie rozumiem ich potrzeb ani pragnień. Nie wiem, co im sprawia przyjemność.

Hermiona głośno odetchnęła, jakby chciała powiedzieć coś na ten temat, ale powstrzymała się. To nie był odpowiedni moment.

– Nie, nie mogę! Nie chcę obnażać się przed mężczyzną, który czuje odrazę do kobiet.

– Nie do ciebie. Dla mnie jesteś jak przyjaciel, jak towarzysz. A przyjaciół staramy się rozumieć, prawda? Chcemy ich osłaniać, chronić przed kłopotami.

– Owszem – zgodziła się ledwo dosłyszalnie.

– No więc – ponaglał, gdy milczała zbyt długo.

Hermiona toczyła ze sobą zaciekłą walkę. Zaciskała kurczowo dłonie na swojej nocnej koszuli. Znowu głośno przełknęła ślinę.

– Nocami. Kiedy już idziemy spać...

– Tak? – Jego głos był niezmiennie pełen życzliwości.

– Wtedy ogarnia mnie tęsknota, taka pustka...

Draco milczał. Zdawał sobie sprawę z tego, że ona czuje tak samo jak on. Stał nieco z boku, więc nie musiała patrzeć mu w oczy.

– Tęsknię wtedy... – szepnęła znowu.

– Tak, ale jak to odczuwasz? – drążył, chcąc się upewnić.

Hermiona ukryła twarz w dłoniach.

– Nie zadawaj głupich pytań! Moje ciało płonie. Czy to tak trudno zrozumieć?

Ostrożnie położył jej ręce na ramionach.

– Chodź.

Wciąż stała z twarzą ukrytą w dłoniach, więc delikatnie zaniósł ją do łóżka. Hermiona nie miała odwagi otworzyć oczu, czuła jedynie, że położył się obok.

– Kochanie, powiedz, co chcesz, żebym robił.

– Ja nie mogę, nie potrafię!

Draco ostrożnie dotknął jej dekoltu i odchylił ramiączko koszuli.

– Więc tylko daj znać, czy jest ci dobrze.

– Draco, nie! Nie chcę, żebyś poczuł do mnie wstręt!

– Nie czuję wstrętu, kochanie. Ty jesteś piękna, a mnie bardzo interesuje, jak przeżywają to kobiety. Nic o tym nie wiem.

Hermiona zdobyła się na cichutkie pytanie:

– A ty sam... ty nie czujesz nic?

– Oczywiście, że nie! Ale w żadnym razie nie wolno ci sądzić, że sprawia mi to przykrość! Powiedzmy, że powoduje mną ciekawość. Nie, to złe słowo. Zainteresowanie przyjaciela, to już lepiej. Czy jest ci przyjemnie? pytał szeptem.

Wsunął rękę pod jej koszulę i delikatnie dotykał palcami piersi.

– Nie mogę kłamać – jęknęła udręczona. – Przecież sam czujesz, jaka napięta zrobiła się skóra.

– Tak, to bardzo ciekawe, że piersi mogą zmieniać kształt. Kulać się jakby, robić się twarde. Dlaczego?

– Może dlatego, że chciałyby... Nie, to zbyt krępujące! Skończmy z tym, dopóki cała zabawa jest jeszcze przyjemna.

– Chciałyby, żeby je całować? – dokończył Draco. – Tego nie wiedziałem.

Rozpiął koszulę do końca. Zaczął całować jedną pierś, ssać ją leciutko.
Hermiona drżała.

– Nie, nie chcę tego dłużej!

– Czy coś teraz czujesz?

– Proszę cię!

– Ale ja nie chcę, żebyś leżała tu po nocach i cierpiała dlatego, że związałaś się z takim odmieńcem jak ja. A jeszcze bardziej nie chcę, żebyś myślała o kimś innym. Byłaś dla mnie taka dobra przez cały czas mojej choroby, uczyń mi teraz tę radość i pozwól mi być dobrym dla ciebie.

Hermiona jęknęła znowu.

On bez uprzedzenia położył rękę na jej łonie. Czuła przez materiał koszuli, że ten dotyk ją pali. Cała jej wrażliwość skupiła się teraz w tym jednym miejscu. Nie mogła powstrzymać ledwo dostrzegalnego ruchu w kierunku jego dłoni.

– Nie – prosiła udręczona. – Wracaj do siebie, Malfoy, błagam cię, nie zniosę więcej takiego wstydu. Proszę cię! Odejdź!

Draco zdławił westchnienie i odsunął rękę.

– Jak chcesz. Wybacz mi, jeśli zachowałem się natrętnie. Nie chciałem sprawić ci bólu.

Wyszedł, zamykając starannie drzwi. Zostawił Hermionę pogrążoną w straszliwym uczuciowym chaosie. Rzucała się na łóżku, tłukła pięścią w poduszkę, jęczała cicho, a serce jej krwawiło.

Och Malfoy, ty potworze! – skarżyła się.

Potem usiadła, spuściła nogi z łóżka i siedziała tak długo. Gryzła palce, zaciskała nogi.

– Och, kochany – szeptała do siebie – ja tego nie wytrzymam, nie wytrzymam! Jak wiele można od człowieka wymagać?

W końcu stłumiła wstyd, zeskoczyła z łóżka i przerażona tym, co robi, zapukała do pokoju Draco.

– Wejdź – powiedział.

Otworzyła drzwi. Jej mąż leżał w łóżku, obok stała zapalona lampka. Hermiona zatrzymała się nieśmiało w progu. On bez słowa przesunął się, żeby jej zrobić miejsce, i podniósł kołdrę.
Hermiona zamknęła na moment oczy i zdecydowanie podeszła do łóżka. Położyła się obok męża tak szybka, jakby nie była pewna, czy się nie rozmyśli.

Draco mruknął Nox i lampka zgasła. Jego ręka znowu dotknęła jej ciała, a ona przyjęła to z cichym, jakby przepraszającym westchnieniem.

Dłoń Dracona błądziła po całkiem dla niego obcych okolicach. Ostrożnie, nieskończenie ostrożnie przesuwała się ku górze po udach, delikatnie drażniła ich wewnętrzną stronę i Hermionie zdawało się, że własne podniecenie ją zadławi. Dłoń znowu zbliżała się do centrum, powolutku, badawczo...

Nie mógł nie zauważyć, że Hermiona drgnęła.

– Gdzie? – szepnął.

Ona odwróciła głowę, zawstydzona tym, co czuje.

– Jesteśmy mężem i żoną!

W milczeniu ujęła jego dłoń i pokierowała nią.

Och, musiał zauważyć, jak bardzo jest przygotowana!

– Wydaje mi się to takie trudne – szepnęła.– To, że ty nie jesteś ze mną.

– Ale to mi sprawia przyjemność. W przeciwnym razie bym o to nie prosił. Nie robił tego. W jakimś sensie jest to miłe także dla mnie.
Hermiona zacisnęła wargi, zrozpaczona.

– Nie zapominaj, że pragnąłem tego od trzech tygodni – dodał Draco. – Kiedy zobaczyłem cię w towarzystwie innych mężczyzn, zrozumiałem, czym to grozi. A nie chciałbym widzieć cię w ich ramionach, a szczególnie w ramionach Tomasa, który już kiedyś cię posiadał.

Jego słowa przenikały ją jak płomień. Jeśli to nie jest zazdrość, to w każdym razie niewiele brakuje.

– Nie zniósłbym myśli o tobie z którymś z nich w intymnej sytuacji – szepnął.
O, co za słodkie słowa dla spragnionej duszy!

– Nie stawiaj oporu, skarbie. Poddaj się! Chcę cię doprowadzić do końca. Proszę cię... – szeptał jej czule do ucha.

Pieścił ją tak delikatnie, że nie była już w stanie opierać się dłużej. Zmysły wzięły górę. Objęła go, całowała jego ramiona, boleśnie zagryzała wargi, gdy wprowadzał ją w największe uniesienie.

Potem leżała zmęczona, zasłaniając rękami rozpaloną twarz.

– Byłaś wspaniała – powiedział czule. – Salazarze, ile w tobie jest ognia! Chciałabyś zostać tu u mnie na noc?

– Nie – mruknęła niewyraźnie i wysunęła się z łóżka. Chwiejnym krokiem powlokła się do swego pokoju, zatrzasnęła za sobą drzwi i położyła się. Długo leżała, drżąc jak w febrze, zanim wreszcie nadszedł sen.

Trudno jej było następnego ranka spotkać się z Draco. Odwlekała to jak mogła. Myła włosy i układała je, śniadanie zjadła w swoim pokoju. W końcu jednak zabrakło jej pretekstów.

Draco czekał na nią w pięknym salonie, gdzie wszystko było tak jak dawniej, zanim Hermiona zamieszkała w zamku. Nie chciała zmieniać stylu ani przerabiać niczego wedle własnego gustu. W innych pokojach wprowadzała pewne zmiany, dyskretne, ale ważne. Zawsze jednak pytała Draco o radę i nie robiła niczego bez jego zgody.

– Dzień dobry – bąknęła i miała zamiar szybko przejść do drugiego pokoju, ale mąż chwycił ją za rękę.

– Hermiono, nie masz sobie nic do zarzucenia – powiedział szeptem, bo w hallu kręcił się Albert. – Chyba że masz coś do zarzucenia mnie. Gniewasz się na mnie?

Potrząsnęła głową.

– Nie, tylko na siebie.

– A to dlaczego?

– Bo nie potrafiłam zachować się przyzwoicie.

W jego oczach pojawił się uśmiech.

– Bywają chwile, kiedy przyzwoite zachowanie wydaje się śmieszne. Czy mogę mieć do ciebie prośbę?

– Jaką? – zapytała z najgorszymi przeczuciami.

– Daj mi znać, kiedy będę ci znowu potrzebny.

Patrzyła na niego oszołomiona.

– Chciałbyś powtarzać tę upokarzającą grę?

– Nie widzę w tym nic upokarzającego. Dla mnie to było wspaniałe przeżycie! Powiesz mi?

– Powiem – mruknęła, żeby przerwać rozmowę, i pospiesznie wyszła.

Wieczorem zagrali w szachy. To przywróciło Hermionie zachwianą równowagę, znowu mogła się śmiać i zachowywać naturalnie. Poprzysięgła sobie zapomnieć, że tamto wszystko kiedykolwiek się stało.”*





*cytat z oryginału (Saga o Ludziach Lodu, tom piąty pt. Grzech Śmiertelny autorstwa Margit Sandemo) na którym opieram swoją opowieść, z kosmetycznymi zmianami.


15 komentarzy:

  1. "– Żałuję, jeśli zachowywałem się nieodpowiednio. Nie miałam takiego zamiaru – powiedziała bardzo cicho." - to on czy ona w końcu? xD Literówka.
    "Jeżeli cie czymś uraziłam, to przepraszam, nie miałam takiego zamiaru." - znów literówka
    "Malfoya stwierdził, że tonący witki się chwyta i wypalił:" - a co to, nowe przezwisko?
    " Ja? Co tez ci przyszło do głowy! " - znów literówka! Coś ty w tym rozdziale tyle błędów narobiła?
    "Już dawno powinniśmy porozmawiać, wyjaśnić soje wątpliwości."-znów

    Na szczęście to już koniec błędów :) Ten rozdział mnie totalnie rozwalił, bo już byłam pewna, że on jednak jest biseksualny i akurat Hermiona mu się podoba, a po tym rozdziale sądzę, że ona raczej by zauważyła, że i on reaguje na to co robi, a skoro nie zauważyła niczego to znaczy, że jednak nie jest. Aaaaaa, teraz będę się tym zamęczać! Ty zła kobieto! Ja chcę - nie, ja muszę - wiedzieć jak to się skończy! Pisz szybciutko i niech wen będzie z tobą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytasz rozdział chwilę po publikacji, wtedy zwykle są literówki ;) dopiero na chłodni=o je widzę, a dziś cały prawie dzień siedziałam nad tym tekstem próbując zmienić zacytowaną część, co mi nie wyszło dobrze, więc chcąc zachować nastrój, postanowiłam się złamać. Jest mi z tym źle i czuje się wypalona, nie mam serca do tego opowiadania, więc albo zakończę kolejnym rozdziałem, albo odczekam min.tydzień, dwa, aż najdzie mnie ochota na dalsze pisanie i wywiązanie się z wcześniejszych obietnic, bo nie chcę po prostu tylko skopiować kolejnego fragmentu (choć oczywiście w pewnym stopni będzie to niezbędne, dla kontynuacji historii zgodnie z oryginałem ) :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *chłodno I zapomniałam Ci podziękować, za wyłapanie tych chochlików :*

      Usuń
  3. To był bardzo słodki rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba przez tą słodycz tyle kłopotu z nim miałam :P

      Usuń
    2. No a patrz jak dobrze wyszło :D

      Usuń
  4. Zakochałam się w tym opowiadaniu... Przeczytałam wszystko w jeden wieczór z ZAPARTYM TCHEM. Trochę się rozczarowałam tym, że Hermiona straciła dziecko, ale pozostaje mi mieć nadzieję, że doczekają się własnego!
    Jesteś genialna, naprawdę.

    Pozdrawiam i czekam z OGROMNĄ niecierpliwością na nowości.

    Zapraszam też na moje Potter'owskie opowiadanie:
    www.the-evil-daughter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, bardzo się cieszę, że zdołałam Cię zainteresować :) zapraszam również na inne teksty mojego autorstwa, a do Ciebie z pewnością zawitam gdy znajdę tylko chwilę na relax :) Pozdrawiam

      Usuń
    2. Na pewno się skuszę na Twoje teksty! A kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału tego cuda?

      Usuń
    3. Zupełnie nie wiem, ale postaram się coś napisać w przeciągu dwóch tygodni. Pracuję teraz nad jedną miniaturką, więc nie będę ruszać reszty tekstów do czasu aż nie skończę. Chciałabym jednak w miarę szybko zakończyć również to opowiadanie, a z drugiej strony, to nie frajda zmienić tylko szczegóły oryginału. Lubię dodać coś od siebie więc musicie uzbroić się w cierpliwość ;)

      Usuń
    4. No i udało mi się, szybciej niż zakładałam. Zapraszam na rozdz.XX :)

      Usuń
  5. Nie skomentowałam tego rozdziału, cóż ze mnie za zła istota!
    Oj, Malfoy, coś Ty zrobił swojej żonie! Ale cała sytuacja była taka prawdziwa, ludzka i normalna. Bardzo mi się podobała :)
    Tylko, tak jak ktoś u góry wspomniał - miałam nadzieję, że Malfoy jednak jest biseksualny, a teraz... No jeju :( Jak to możliwe? Jestem coraz bardziej zaciekawiona jak to wszystko się skończy!
    I właśnie zobaczyłam, że pojawił się nowy rozdział, jak miło. Już lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zuooo z Ciebie :P Powiadam Wam, nie traćcie nadziei, bąbelki :D

      Usuń
  6. Cudny rozdział mimo wszystko pozdrawiam Majka Villemo Linde

    OdpowiedzUsuń